23.09.2019

I już po

  Kochani! Dziękuję wszystkim za życzenia, trzymanie kciuków i wszystkie dobre myśli. Powoli opadają emocje, porządkujemy kawałeczki rzeczywistości i wracamy do normalnego życia. Impreza udała się. Może nie było tak idealnie- idealnie, ale poszło przyzwoicie. W dużej mierze dzięki mamie synowej- ona zawodowo zajmuje się organizacją wesel, więc doskonale wiedziała jak powinno wszystko wyglądać i przebiegać. Starała się aż za bardzo, kilka rzeczy trochę ją postresowało, ale w miarę upływu czasu i spokojnego przebiegu wesela zaczęło nieco odpuszczać i w drugiej połowie już bawiła się na luzie.
  Salę ustroiliśmy sami- według życzenia młodych. W kolorach złoto- liliowo- wrzosowych. Wyszło pięknie, może profesjonaliści zrobiliby to lepiej, ale nie byłoby tylu osobistych akcentów. Synowa chciała kilku elementów wystroju wykonanych szydełkiem, udało mi się to zrobić i efekt był niesamowity. Jedzenie, zespół, obsługa- bez zarzutu. Kącik dla dzieci z grami planszowymi, klockami, malowankami- dzieciaki miały co robić, poza tym wybiegały się, wyskakały i objadły słodyczami. Pierwszy taniec- układ wymyślił Kuba, w końcu ładnych parę lat tańczył. Już na początku synowa zgubiła but- jak Kopciuszek... Ale taniec dokończyła w tym jednym- na szczęście do tańca założyła baleriny na płaskim obcasie. Zabawy oczepinowe z dużą dawką humoru, ale bez nadmiernego wygłupiania się. Młodzi nie chcieli tak zwanego "zbierania na wózek", ale już po skończonych oczepinach okazało się, że goście byli na tę zabawę przygotowani i na specjalne życzenie musiała się odbyć. Ostatni goście weselni wyszli o 4.30, bawiliśmy się świetnie do samego końca. Może nie wytańczyłam się za wszystkie czasy, ale wystarczająco. Sił miałam więcej, ale nie zawsze było jak i z kim tańczyć.
   Wzruszeń było sporo, ale ja jakoś nietypowo- nie płakałam, nawet jedna łza mi się nie zakręciła. Może dziwnie to wyglądało, ale widziałam, że dzieciaki są zadowolone, szczęśliwe, więc cieszyłam się razem z nimi. Owszem, byłam wzruszona, ale bez łez. Wystarczająco chlipały wszystkie babcie i rodzice panny młodej. A tak naprawdę to chyba nie do końca dociera do mnie to wszystko, co się działo. Tak jakbym stała z boku i z dystansu patrzyła na wydarzenia dotyczące kogoś innego. Może za jakiś czas poczuję, że to mój syn jest już żonaty. Z synową dogaduję się dobrze, lubię ją i mam nadzieję, że z wzajemnością. Nie mam zamiaru wtrącać się w ich życie i decyzje, nawet jeśli bardzo by mnie kusiło, bo przecież ja wiem lepiej.
  I tyle jeśli chodzi o te pozytywne wrażenia. Mniej przyjemne było zachowanie byłegomęża. Jakoś trudno mi pewne rzeczy zrozumieć. I nie tylko mnie, bo teściowa już kilka razy mnie przepraszała, zapewniała, że nadal traktuje mnie jak rodzinę, pomoże w każdej sytuacji, a z byłymmężem ma zamiar przeprowadzić poważną rozmowę na temat odpowiedzialności. Na poprawinach byłymąż nie pojawił się wcale, bo musiał ratować swój związek. Nie chciał usiąść obok mnie przy stole. Z wielką łaską zgodził się na wspólny taniec po podziękowaniach dla rodziców, a potem przez całe wesele zawzięcie mnie ignorował. Większość czasu siedział z ponurą miną, mało się odzywał. Widać było, że młodych boli takie zachowanie. A w międzyczasie zdążył się poskarżyć do swojego brata, że się bardzo stresuje, a poza tym czuje się odsunięty na dalszy plan. Mnie to średnio wzruszyło- wyszło tak jak wyszło, na jego własne życzenie. Natomiast jedno z jego zachowań niemal rozłożyło mnie na łopatki. Przed wyjściem z domu tradycyjnie jest błogosławieństwo rodziców. Przygotowałam krzyżyk, świece, tekst błogosławieństwa. Przyszedł byłymąż, byli już moi rodzice, jego mama i brat. Spojrzał na stolik i zapytał- a co to, ksiądz będzie chodził po kolędzie? I nie było to żartem. Nie miał pojęcia po co to wszystko.
   I tak zakończyliśmy pewien etap. Teraz zaczynamy kolejny. Jeszcze tylko obiad z okazji urodzin Mateusza i mam luz. Dużo luzu na własne przyjemności. A jest ich kilka i zamierzam dobrze się bawić

14 komentarzy:

  1. "Były" już na szczęście jest byłym. Na szczęście dla Ciebie. Teraz Twój czas, baw się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się. Po tylu latach dbania o innych dość trudno się przestawić, ale staram się

      Usuń
  2. Pięknie :) dużo szczęścia dla młodych małżonków :) ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Mam nadzieję, że będą mieli to szczęście

      Usuń
  3. Dobrze, że już po. I że wszystko się udało :)
    Teraz zajmij się sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aga! Witaj w gronie teściowych!!! Życzę Ci szczęścia w nowej roli :) A także na nowym etapie Twojego życia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, jakoś nadal nie czuję się teściową, pewnie przyjdzie to za jakiś czas. Teraz przede mną już tylko etap zostania babcią

      Usuń
  5. Rozkoszuj sie czasem tylko dla ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem ci że były zachował się jak głupi. Moi rodzice całe lata po rozwodzie, będący w kiepskich stosunkach na weselu brata siedzieli obok siebie, nawet tańczyli i rozmawiali. Można?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy być cywilizowanym kulturalnym człowiekiem. Ale niektórym brakuje klasy i umiejętności odłożenia własnych ambicji na bok

      Usuń
  7. Jako panna młoda nie wiedziałam, że to takie wzruszenie dla rodziców, teraz miałam okazję przekonać się osobiście...jak ten czas leci.
    Wszystkiego dobrego dla wszystkich:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Wzruszeń było sporo, ale tylko te pozytywne pamiętam. Para młoda z wielu rzeczy nie zdaje sobie sprawy, dopiero później to dociera

      Usuń