15.11.2020

Wieczorny spacer

 


Jesień jest niezmiernie łaskawa tego roku jeśli chodzi o pogodę. Połowa listopada, a jeszcze bez większych mrozów, nawet nie za zimno. Choć może gdyby trochę przymroziło, to i wirusów oraz innego paskudztwa byłoby mniej. Ale też nie ciągnęłoby mnie na wieczorne spacery w scenerii jak z bajki lekko podszytej horrorem. Bardzo lubię te zamglone, wilgotne klimaty, zapach mokrych liści, ciszę na spacerowych bulwarach, czas na pomyślenie, stawianie pytań, szukanie odpowiedzi... Zwłaszcza po całym zabieganym dniu, kiedy trzeba podejmować mnóstwo decyzji "na już", niekoniecznie będąc pewnym ,czy są one dobre. Chaos wokół pogłębia się z dnia na dzień, już nawet nie chce mi się myśleć ani komentować tego co się wyprawia z rzeczywistością, bo największy fantasta by tego nie wymyślił, a przecież to się dzieje naprawdę. 

Do tego całkowita niepewność, co się przyniesie jutro, bezsens robienia jakichkolwiek planów na przyszłość, skoro nie wiadomo czy jakaś przyszłość w ogóle będzie. I w tym wszystkim ja z moimi śmiechu wartymi chwilami, kiedy łapię szczęście, bo przewróciłam kawałek swojego osobistego świata do góry nogami. Czy warto? Nie wiem, pewnie okaże się w jakiejś nieokreślonej bliżej przyszłości.

14.11.2020

Alliston

 Maleńka mieścina w prowincji Ontario w Kanadzie. Niespełna 20 tysięcy mieszkańców, trzy publiczne i dwie katolickie szkoły podstawowe, jedno publiczne liceum, szpital, tuż obok fabryka Hondy. Miasto rozwijało się jako centrum handlowe dla okolicznych rolników i było najbardziej znane jako obszar uprawy ziemniaków- corocznie obchodzony jest tam Festiwal Ziemniaków. W latach 1973-1980 na farmie niedaleko Alliston mieszkała Margaret Atwood- ta od "Opowieści Podręcznej". I jeszcze- 14.11.1891 urodził się w tym miasteczku Frederic Banting, który w 1922 odkrył czym jest i jak działa insulina, co było przełomem w leczeniu cukrzycy typu 1. Dziś ja i moje dziecko korzystamy z tego dobrodziejstwa. Pewnie, wolałabym nie być do tego korzystania zmuszona, ale dzięki panu Bantingowi mamy szansę na w miarę normalne życie. Co tam ograniczenia, ciągłe myślenie, przewidywanie, mierzenie się z niespodziankami , niedospane noce, pieniądze wydane na coraz to nowe gadżety ułatwiające mieszczenie się w TIR (cha-cha-cha, nie o samochód chodzi, a o tak zwany "time in range" czyli "czas w zakresie"- ile czasu w ciągu doby cukier jest w zakresie 70-180mg%). Ważne, że możemy żyć. 100 lat temu cukrzyca to był wyrok śmierci po góra kilku miesiącach. 



Od prawie 30 lat 14.11 jest obchodzony jako Światowy Dzień Cukrzycy. W tym roku hasłem przewodnim jest "PIELĘGNIARKI TWOIM WSPARCIEM W LECZENIU CUKRZYCY".  Mimo słodkiej nazwy jest to bardzo gorzkie świętowanie. Kilka dni temu pisałam o tym, że za nami 6 lat z chorobą. Podobno teraz jest tendencja, żeby nie mówić "dziecko chorujące na cukrzycę", a raczej "dziecko żyjące z cukrzycą". Może być. Bo tak- żyjemy z nią, nie mamy wyboru. Jestem nieskończenie wdzięczna panu Bantingowi, że 100 lat temu zajął się  badaniami i zdarzyło mu się takie niesamowite odkrycie. Jestem też niesamowicie wdzięczna tym wszystkim, dzięki którym nasze życie nosi pozory normalności. A jednocześnie jestem wściekła na los, który postanowił nas nie oszczędzać. 

8.11.2020

6 lat

Dawno, niedawno? Zależy od punktu widzenia. Tyle trwa już nasza przygoda z cukrzycą. Półtora tygodnia temu dostaliśmy nową pompę, od 3 miesięcy testujemy najnowszy (i chyba najlepszy z dotychczasowych) system CGM. Jest znacznie łatwiej niż na początku, choć bywają dni tak trudne, że nie umiem się pozbierać. I tylko kołaczące się w głowie "inni mają gorzej"- najbardziej chyba znienawidzone przeze mnie zdanie podobno mające pocieszać- mimo wszystko ustawia mnie do pionu.

Cały czas zastanawiam się też, jak przez te lata czuje się Filip. Poddawany terrorowi choroby i mojej nadopiekuńczości. Mierzący się codziennie z wyzwaniami trudnymi i jeszcze trudniejszymi. Tego nie da się wyrazić słowami... A to dopiero 6 lat. Przed nami, przed nim wiele kolejnych. W zasadzie to w obecnej sytuacji to należy się cieszyć, że mamy te lata w perspektywie. Że przed nami długa droga, na pewno wyboista, na pewno jeszcze nieraz popłaczemy, pozłościmy się, będziemy mieli dość. Ale mam nadzieję, że i lepsze chwile też będą. Jak to w życiu.

Gdyby tak mieć szklaną kulę i umieć z niej wyczytać przyszłość...