17.10.2019

Z lekkim opóźnieniem

  Bo jak zwykle lekko czasu brakuje. Miałam napisać kilka słów o tym jak minął mi poprzedni weekend, a tu już zbliża się kolejny. W ramach rozrywki i zrobienia sobie przyjemności odwiedziłam Gdańsk. Nie jest to mój ukochany Kraków, ale przynajmniej nieco bliżej, a klimat nieco podobny, zwłaszcza starówka. Do tego morze (no dobrze, Zatoka Gdańska) jako bonus, więc dało się przeżyć.
Pogoda nie była rewelacyjna, pochmurno, na szczęście nie padało. Odrobina zwiedzania, chwila nad morzem, poza tym głównie wspólne spędzanie czasu. Dużo rozmów. Czyli tak jak chciałam. Może nawet coś z tego będzie. Na razie trudno powiedzieć. Ale warto sobie przypomnieć pewne emocje.
  Ogólnie emocji nie brakowało. Zwłaszcza moich, bo może i jestem rozsądna, chłodna, stonowana, może  za wiele po sobie nie pokazuję, ale to co mi się w środku kotłuje, to wystarczyłoby do obdzielenia sporej ilości osób i jeszcze trochę na deser by zostało.



Chciałabym, żeby ta moja codzienność nabrała trochę kolorów. Bo morze w niedzielny poranek było wyjątkowo szare- co prawda dotychczas zazwyczaj widywałam je w letnim entourage'u, pierwszy raz zdarzyło mi się być tam jesienią. A przecież jesień tego roku jest tak kolorowa... Więc próbuję. Kłębią się we mnie różne emocje, różne obawy, niełatwo jest pożegnać się z wieloma sprawami i strachami z przeszłości. W końcu kiedyś trzeba. Zmierzyć się z nimi, może jakoś je odpędzić, pokonać, może niektórym ulec. Te najgorsze, związane z opinią innych bywają nie do pokonania, ale może wspólnymi siłami...

Weekend był udany. Chciałabym powtórzyć to wkrótce, tylko gorzej, że czas nie jest moim sprzymierzeńcem. Nawarstwia mi się mnóstwo zaległości. W planach jest kolejne sto tysięcy. I drugie tyle, co to mogłabym albo powinnam, ale już nie mam gdzie upchnąć. W pewnym momencie usłyszałam pytanie- czy zawsze jestem taka żywiołowa i energiczna? Jestem? Nie wiem. Czasem mam ochotę rzucić wszystko, wejść pod koc i nawet nie oddychać, żeby się nie męczyć. Ale na ogół staram się żyć na maksa. Podejrzewam, że właśnie weszłam w fazę maniakalną, kiedy mi się lekko wyczerpią baterie będę zupełnie inna. I tak to jest.

4 komentarze:

  1. Świetnie, że się udało :)
    I życzę pozytywnego rozwoju sytuacji. I czasu, aby go mieć na ten rozwój :) I odwagi dla przeciwstawienia się opinii innych. Nie jesteś już nastolatką, aby takimi opiniami się przejmować.
    Uwielbiam Gdańsk i Trójmiasto, tam chciałabym mieszkać... Pewnie do czasu, aż turyści by mi obrzydzili. Ale na razie to takie moje niezrealizowane marzenie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za życzenia dziękuję. Ja mam tak z Krakowem, nawet smog mi niestraszny.
      Opinią innych, zwłaszcza rodziny, niestety się przejmuję. Może niepotrzebnie, bo wydaje mi się, że trudno będzie im zaakceptować sytuację, a może będzie inaczej, kto wie?

      Usuń
  2. Trójmiasto to i moje niezrealizowane marzenie. Opinia innych jest ważna, ale tylko do pewnego stopnia. Żeby pod wpływem zauroczenia nie popełnić błędów. I tylko tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się być rozsądna i odpowiedzialna, ale na ile mi się uda? Na błędy w sumie nie bardzo mnie stać w tym momencie, więc muszę mocno się pilnować i myśleć

      Usuń