18.11.2019

Rodzinnie

  Odwiedzili mnie dziś moi rodzice. Kilka dni temu wrócili z sanatorium, trochę się porehabilitowali, odpoczęli i w końcu znaleźli czas dla mnie. Mimo że oboje od lat są na emeryturze, to nadal trudno jest im wykroić wolną chwilę. Zajmują się działką, dziećmi moich sióstr, do tego od czasu do czasu jakaś wycieczka, turnus z kołem emerytów lub właśnie sanatorium, wizyty u lekarzy i czasu nie ma. Co prawda uważam, że rozpieścili nieco moje siostry w zakresie opieki nad dziećmi, ale to ich wybór.
   Jedna z moich sióstr ma trzynastoletnią córkę i dziewięcioletniego syna, druga dwie córki 7 i 2,5 roku. U obu rodzice pilnowali dzieci w wieku przed- przedszkolnym (najmłodszej pilnują nadal), potem było prowadzanie do i z przedszkola oraz w początkach szkoły. Oraz na każde zawołanie typu- wyjście na zakupy, weekend, wizyta u kosmetyczki. Mama twierdzi, że nie może inaczej, bo jeśli ona tego nie zrobi, to przyjdzie druga babcia, a przecież nie może być gorsza. A doszło już do takich absurdów, że siostra (nauczycielka) musi być w szkole o 7.40, a jej córka (w tej samej szkole) na 8.00, więc oboje rodzice idą do niej na 7, żeby dziewczyny mogły się wyszykować, siostra wychodzi, a po 20 minutach tata odprowadza do szkoły pierwszoklasistkę, a mama pilnuje młodszej. Aż się lekko wkurzyłam, kiedy to usłyszałam. No ale dzieciom trzeba przecież pomagać...Gdyby to była opieka niani, za którą trzeba płacić, nigdy by im do głowy takie coś nie przyszło. Zresztą uważam, że nawet rodzicom warto się w jakiś sposób odwdzięczyć, zwłaszcza kiedy nie chcą zapłaty za pilnowanie dzieci. Moimi chłopcami do czasu pójścia do przedszkola opiekowały się nianie, tylko Mati przez 3 miesiące był pod opieką teściowej. Nie chciała pieniędzy, ale dostała wtedy od nas w prezencie mikrofalówkę, o której marzyła. Nie podoba mi się takie podejście moich sióstr, nie podoba mi się też, że rodzice dają się wykorzystywać. Im mówię to bezpośrednio, siostrom kilka razy delikatnie podsuwałam myśl, że może by trochę odciążyć rodziców, ale chyba zbyt delikatnie. Nie żal mi, że ja nie miałam aż takiego wsparcia ani od nich, ani od teściów, bo potrafiłam sobie poradzić i odpowiednio się zorganizować (kiedyś usłyszałam- bo stać cię na to. Pewnie, ale moje siostry też pracują i wcale źle im się nie powodzi). Żal mi rodziców, którzy są coraz bardziej zmęczeni.
   A mama jak to mama- mnie też chce pomóc. Przyjechali, zrobili pyszne placki ziemniaczane, do tego miałam gulasz. Moi chłopcy wrócili ze szkoły na cieplutki obiad, trochę pożartowali z dziadkami, poprzytulali się i już rodzice musieli wracać, bo dzień krótki, a kawałek drogi przed nimi. Szkoda, że taka krótka ta wizyta... Na drogę dostali 3 słoiki miodu i kawałek ciasta upieczonego wczoraj przez Filipa i Mateusza pod moim przewodnictwem. A teraz objedzeni możemy spędzić miły wieczór we własnym towarzystwie. To znaczy chłopaki przy lekcjach, ja poczytam. Ale zawsze razem.
   Zastanawiam się czasem, jaka będę w przyszłości ja wobec moich dzieci, na ile dam im autonomię, na ile oni będą mnie potrzebować, na ile ja się zgodzę? Czy nie będę powielała zachowań moich rodziców?

14 komentarzy:

  1. No trzeba przyznać, ze dają sie wykorzystywać na maksa, a jak radziły sobie siostry, gdy oni byli w sanatorium?
    Obserwuję moje dwie sąsiadki, które robią podobnie, idąc na emeryturę poszły do następnej pracy, od świtu do nocy - po co wiec ludzie decydują sie na dzieci?
    Ja korzystałam z pomocy rodziców okazjonalnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czasie pobytu rodziców w sanatorium dziećmi zajmowała się pełna poświęcenia druga babcia.
      Ja również jedynie w naprawdę podbramkowych sytuacjach prosiłam o pomoc rodziców lub teściów i uważałam za całkiem normalne, że to moje dzieci i to ja mam się nimi zająć

      Usuń
  2. Moja koleżanka mająca 4letnie i 3letnie dzieci nie korzysta z pomocy mamy ani teściowej, ponieważ obie jeszcze pracują. Dzieci chodzą do przedszkola i żłobka i są bardzo szczęśliwe wśród rówieśników:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że tak być powinno, ale jak widać nie wszyscy tak myślą

      Usuń
  3. Ale skoro dziadków to uszczęśliwia, czują się potrzebni, dzieci zmuszają ich do aktywności, to może niech tak zostanie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziadkowie robią to wszystko bez słowa, ale mogliby mieć też trochę czasu dla siebie. Widzę, że czasem jest im po prostu ciężko

      Usuń
  4. Ależ Ty już teraz działasz identycznie co rodzice:) To adha dostałaś w pakiecie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, łapię się na tym, ale zaraz staram się to korygować, wiem że nie wszystko dobrze wychodzi, ale próbuję

      Usuń
  5. A ja mam wrażenie, że rodzice na własne życzenie sprowokowali taki układ wdając się w niezdrową konkurencję z drugą babcią. A siostra tylko skwapliwie z tego korzysta.ella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda i bardzo nad tym ubolewam, że tak się wmanewrowali. Niepotrzebnie. W końcu gdyby siostry nie mieszkały w tym samym co rodzice mieście to jakoś musiałyby dać sobie radę

      Usuń
  6. Wygląda na to, że rodzice chyba nie myślą, że są wykorzystywani. Może oni nie maja pomysłu na siebie, dlatego tak bardzo angażują się w życie dzieci. Trochę to słabe, ale tak żyje wiele starszych osób, życiem swoich dzieci. Zupełnie nie myślą, że mogli by robić coś dla siebie, spędzać przyjemnie czas na rozrywce. Przecież już się w życiu napracowali. Piszę to bardziej ogólnie, bo przecież wiem o Twoich rodzicach tylko to, co tutaj przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mają świadomość, zwłaszcza mama, bo to ona głównie pilnuje dzieciaków. A do tego ma mnóstwo innych zajęć- chodzi na Uniwersytet Trzeciego Wieku, lubi jeździć na wycieczki, do teatru, kina, opery, ma działkę. Więc spokojnie mogłaby tylko tym się zająć

      Usuń
  7. A ja myślę, że to jest trochę bardziej złożone: obie Babcie mojej córki wyraziły chęć zajęcia się wnuczką gdy ta miała 21(słownie: dwadzieścia jeden lat). Była to ostatnia rzecz jakiej dziecko mogło sobie wtedy życzyć. Dzisiaj ma lat czterdzieści i mówi , że kocha Babcie bo papierowe więzy krwi i nić więcej. Pomaga w razie potrzeby ale na co dzień nie czuje żadnej potrzeby kontaktów - po prostu nie chciały zaprzyjaźnić się kiedy była mała a teraz nie chcą zrozumieć, że na prawdziwą bliskość jest po prostu za późno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje dzieci, mimo że obie babcie są tylko "wizytowe", mają z nimi dobry kontakt, same do niego dążą, pamiętają o babciach i dziadkach (jeden już nie żyje, więc pamiętamy o odwiedzinach na cmentarzu).

      Usuń