Bardzo lubię „Opowieść Wigilijną” Dickensa. Jak to często u mnie bywa, przeczytałam ją dopiero w wieku dorosłym razem z którymś z moich chłopaków, kiedy była to lektura na lekcjach języka polskiego. Bo za moich czasów nie była. Widziałam też wiele różnych ekranizacji na motywach książki i nieodmiennie fascynuje mnie historia trzech duchów i tego jak zmienił się Ebenezer Scrooge. 

Chyba każdy z nas ma jakiegoś tam
Ducha Świąt, który pokazuje nam co było, co jest i prognozuje, co może być. W
tym roku mój Duch jest jakiś taki niewydarzony, jak i wszystko wokół. Nie
potrafię przypisać go do żadnego z czasów, nic mi nie pasuje. Do tego od
jakiegoś czasu przestały mnie fascynować
wszelkie przygotowania do świąt. W tym roku to już w ogóle- moja niesprawność
uziemiła mnie totalnie, ale i tak nie potrafię wykrzesać w sobie chęci na
porządki, pieczenie, gotowanie, dekorowanie, strojenie. Oczywiście w celu
podtrzymania tradycji robię to wszystko, ale raczej bardzo mechanicznie i minimalistycznie, na
zasadzie odhaczenia kolejnych zadań listy, a nie ekscytowania się i wykonywania z
przyjemnością oraz tworzenia nastroju świątecznego. Na pewno po części jest to
spowodowane tym, że od lat nie miałam możliwości spędzenia świąt w domu, zawsze była część u jednej rodziny,
część u drugiej, do tego dostawaliśmy górę jedzenia, więc jak w takiej sytuacji
można poczuć nadchodzące święta? I jeszcze wiele razy dyżurowałam przynajmniej
w jeden ze świątecznych dni.
A w tym roku wszystko stanęło na
głowie. I nie chce mi się. Zwłaszcza te przygotowania zewnętrzne mnie lekko
wkurzają. I przeogromna komercjalizacja. Bo tak- osoby deklarujące się jako
niewierzące, w ostateczności niepraktykujące (mam trochę takich w swoim
otoczeniu)- święta przygotowują, pieką, smażą i gotują, do Wigilii siadają, choinkę
stroją, prezenty kupione, a jakże. Nijak mi to nie pasuje. Nie to, żebym broniła
komukolwiek świętowania Bożego Narodzenia. Ale- no właśnie BOŻE NARODZENIE. To
głównie o to chodzi. Nie o choinkę, potrawy, porządek w domu, prezenty, nawet
nie o to, żeby w ostateczności pójść na pasterkę. Mamy świętować urodziny,
dzień, kiedy Bóg przyszedł na świat w ludzkiej postaci, a nie jakieś tam święta,
które są raz w roku, dzięki temu mamy
kilka dni wolnych, do tego wypasione prezenty i góra żarcia. Można świętować dzień
narodzin Boga, w którego się nie wierzy? Z roku na rok coraz bardziej tracę
wiarę, że spora część ludzkości rozumie co to za dzień. Mnie niestety też się
zdarza w ferworze różnych zajęć o tym zapomnieć.
Nawet pogoda postanowiła wpisać się w
ogólne trendy przeinaczania świąt. Dzisiejszy dzień był dość chłodny i bardzo
mglisty, ale poprzednie- wręcz wiosenne. I nie zanosi się na zmianę w kierunku ochłodzenia.
Wkrótce chyba trzeba będzie zmienić konwencję kartek wysyłanych z życzeniami, bo te wszystkie ośnieżone
choinki, bałwanki, gwiazdki, stajenka w zaspach śniegu nie mają odzwierciedlenia
w rzeczywistości.
No i jakoś nie umiem mimo wszystko
cieszyć się z tych nadchodzących świąt. Nie umęczyłam się fizycznie, bo tak
naprawdę nie miałam czym. Duchowo przygotowałam się tyle na ile mogłam i na ile
pozwoliły mi okoliczności zewnętrzne (jest kilka kwestii, które nie dają mi
spokoju, ale trudno, nie dotyczą one samych świąt, więc daruję ich
roztrząsanie). Organizacyjnie- uważam, że zrobiłam co mogłam, żeby nie urazić
połowy rodziny i zadowolić drugą połowę oraz choć trochę siebie. Ale nadal nie
czuję Ducha Świąt… Mówiłam, że taki on nieco niewydarzony w tym roku.
Czasami Duch Świąt przychodzi tuż przed nimi. I też jest dobrze.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię pozdrawiam.
Może jeszcze przyjdzie ten Duch, a nawet jeśli nie, to święta i tak będą. Również pozdrawiam
UsuńPodobno jesteśmy narodem katolickim. A ilu z tych zadeklarowanych a czasem wojujących katolików żyje na codzień zgodnie z naukami Kościoła? Dobrych Świąt Ago, z Duchem czy bez Ducha:) ella
OdpowiedzUsuńŁatwiej mówić, niż robić.
UsuńŚwięta zawsze są dobre, o ile nic złego się nie wydarzy
Ta komercja... Nic dodać !
OdpowiedzUsuńTak, większość na nią narzeka, a ona i tak ma się dobrze
UsuńMoże i Twój duch świąt także coś sobie złamał?
OdpowiedzUsuńCzasem pojawia się w ostatniej chwili...
Może złamał, kto wie? Jeśli jest do mnie podobny, to całkiem prawdopodobne
UsuńCzęsto modlić się też jest trudno ale należy podejmować wysiłek.
OdpowiedzUsuńU Ciebie nastąpiło zmęczenie fiz i psychiczne trudnymi wyborami, Miękkiej jednak łap chwile dobre i podążaj ku spełnieniu. N
społeczeństwo jest zakłamane i zdominowane przez jednostki narcystyczne. Nie warto z takimi ludźmi wchodzić w relacje a robić swoje.
Mnie w tym tyg wytrącił z równowagi mail prv. Odpisała mi że nie zgadza się z moimi ustaleniami w sprawie gałęzi z drzewa genealogicznego pewnej rodziny. Ale co to już nie napisała, w archiwum nie pytała, skanu który podeslalam nie przeczytała bo pyta z którego jest roku? I jak z takimi ludźmi rozmawiać. Trzeba dyplomacji żeby ich nie urazić a napisać żeby sama porównała dokumenty. To ważna osoba a zachowuje jest jak dyktator. W moim przypadku myślę że jest zazdrosna o to że sama nie trafiła na to co ja. Nie liczy się cel tylko środki. Tak też bywa z ludźmi że na codzien trudno przyznać się do błędu. Brną na całego
Dobrych Świąt!
Ta komercjalizacja Świąt Bożego Narodzenia jest bardzo wkurzająca. Ozdoby w sklepach już w październiku i kolędy w telewizji. Lekkie przegięcie. Lubię powieści Dickensa. Już kilka przeczytałam. To jeden z moich ulubionych pisarzy. Coś jest w tym jego pisaniu.
OdpowiedzUsuńDickens- klasyka. Tak jak ostatnio początki świętowania długo długo przed terminem
Usuń