30.07.2020

Zepsułam

Po pierwsze wygląd bloga. Coś niechcący kliknęłam, próbując zlikwidować coś innego, co też przypadkiem ustawiłam czyli tło wpisów. I poszło po całości. Nie mogę teraz znaleźć poprzedniego szablonu, który tak mi się podobał i był adekwatny do nazwy. Próbuję, kombinuję, ale moje umiejętności komputerowe są mizerne i w związku z tym uprzedzam, że w najbliższym czasie tych zmian może być jeszcze trochę. 
Po drugie moje kolana, zwłaszcza prawe i stopę lewą. I to nawet jeszcze trochę wcześniej niż wygląd bloga. Bieganie jest bardzo fajne, ale chyba jednak nie na moje stawy. Pierwszych kilka dni było w porządku, marsz przeplatany bieganiem, po minucie, w miarę spokojnie. Ale potem doszłam do trzech minut biegania i wtedy zaczął się problem. Najpierw poczułam kolana, początkowo tylko przy bieganiu, potem i przy wstawaniu po dłuższym siedzeniu, a na koniec nawet w czasie siedzenia czy leżenia. Niby nie jest to ból nie dający żyć, raczej takie coś, co pozwala poczuć, że się żyje, ale mimo wszystko uciążliwe. Zwłaszcza że prawe kolano to czasem tak jakby ucieka i ciężko utrzymać równowagę. A na dodatek lewa stopa się też zbuntowała i to na tyle, że chodzenie na boso było dość bolesne. Sztywne buty jakoś trzymały stopę i nie bolało, więc nawet się zaczęłam zastanawiać, czy to nie jakieś złamanie marszowe. Musiałam zarządzić kilka dni odpoczynku, tym bardziej, że i okoliczności miałam takie, które nie pozwalały na zbyt dużą aktywność. Dziś jest już lepiej, ale po próbie biegania kolana się odezwały. I teraz się zastanawiam, czy to tylko kwestia przeciążenia i w końcu kolana się przyzwyczają, czy może już pora na działania medyczne. Dotychczas nie miałam takich problemów, wiec nieco mnie to dziwi. I trochę martwi, kiedy pomyślę o zbliżającym się urlopie, bo miało być bardzo dużo chodzenia.
W zasadzie trzecie zepsucie odnosi się właśnie między innymi do urlopu. Zaplanowałam fajny wyjazd- nie za wysokie góry z łatwymi szlakami, trochę innych atrakcji w międzyczasie. Najbardziej na ten wyjazd cieszył się Mati, Filip wolałby tradycyjnie morze. Trudno było wszystko zgrać, bo Mati jednak pracuje i nie chciał za długo robić przerwy, a od nas jest przecież wszędzie daleko, wiec trzeba planować przynajmniej tygodniowy wyjazd. Ale udało się, nawet znalazłam dobre miejsca na noclegi i w tym momencie na scenę wkroczył byłymąż ze swoją propozycją nie do odrzucenia. W ten sposób moje plany wzięły w łeb. Jeszcze sporo przed wakacjami prosiłam go, żeby przemyślał plany wakacyjne, uprzedziłam kiedy mam urlop. Owszem, przepraszał gorąco za zamieszanie, ale i tak je zrobił.  A nie mogę zabronić dzieciom spotkania z ojcem, nawet jeśli ma to się odbyć moim kosztem. Bo widzę, jak im go brakuje, widzę, że rozmowy telefoniczne nie zastąpią wspólnego spędzenia czasu. I gdybym postawiła na swoim, to moje relacje z dziećmi już nie byłyby takie jak kiedyś. Może jeszcze uda się uratować choć część moich planów, ale na razie to tylko płakać mi się chce z żalu i rozczarowania. Wiem doskonale, że sporo w tym mojej winy, mogłam inaczej to rozegrać, ale wtedy byłoby jeszcze gorzej, bo ten mój wyjazdy stałby pod znakiem fochów i humorów każdej ze stron. Kurczę, no... czemu to co najlepsze tak szybko się lubi psuć?

8 komentarzy:

  1. A nordic walking? To odciąża stawy, a ogólnie działa dobrze na cały układ ruchu.
    W góry polecam jechać samej, ja to uwielbiam! I także zaopatrzyć się w kijki ( inne są do nordic, inne w góry).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za podpowiedź, jakoś do tej pory nie pomyślałam o takim rozwiązaniu, chyba uważałam nordic walking za zbyt spokojne, ale może warto spróbować

      Usuń
  2. Trudno tu mówić o winie, czasem to niefortunny zbieg okoliczności, układ zdarzeń, nie na wszystko mamy wpływ... urlop rzecz święta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten zbieg okoliczności bywa cyklicznie, niestety, i coraz bardziej boli

      Usuń
  3. A może... wykorzystaj to, że nie musisz z dziećmi- i wyjedź z... Kimś? Nawet na 1-2 dni? Przyjmując, że nie ma tego złego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i do tego dojdzie, a może okazać się, że w ostateczności pojadę sama. Ubiegłoroczny samotny wyjazd nie był zły

      Usuń
  4. Właśnie, wykorzystaj ten czas dla siebie. Może jest Ci bardzo potrzebny lecz nie zdajesz sobie sprawy, że aż tak bardzo i los za Ciebie zdecydował?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio ten los co i rusz za mnie o czymś decyduje. Ech...

      Usuń