27.08.2020

Będę miała dzidziusia

 Niestety nie w takim sensie, jak bym chciała. Dostanę na weekend pod opiekę kociaka moich dzieci, bo chcą wyjechać na dwa dni, a to maleństwo nie może zostać samo w domu, nawet jeśli będzie się do niego zaglądało 3 razy dziennie. Będzie wesoło, bo obie moje kocice nie przepadają za konkurencją, ale mieszkanie duże, może się uda jakoś odizolować zwierzaki od siebie. W sumie to dobrze, że będę miała jakieś zajęcie, bo kroi mi się bardzo samotny weekend, więc przynajmniej nie będzie tak smutno. I będę miała wymówkę- może dość głupią, ale jednak. 

Chodzi o odwiedziny u teściowej, a w zasadzie u babci, która będzie u nich rezydować i akurat wypadają jej urodziny. Sprawa jest dość skomplikowana- w sobotę jest ślub i wesele ciotecznego brata byłegomęża. Z racji wiadomej, mimo zaproszenia, nie zdecydowaliśmy się na uczestnictwo, planujemy tylko pojawić się na ślubie. Teściowa i szwagier również tak samo, dodatkowo zabrali do siebie babcię mieszkającą własnie w domu rodzinnym pana młodego, na dwutygodniowa kwarantannę, tak profilaktycznie. Tylko... kilka dni temu byłymąż miał podobno własny ślub. Teściowa temat w rozmowach ze mną ignoruje. Nie wiem jaki ma stosunek do nowej synowej, na ślubie była tylko wirtualnie (wiem to ze źródeł nieoficjalnych), mnie pobno nadal traktuje jak członka rodziny, a ja się czuję coraz bardziej niezręcznie. Owszem, chłopaki niech tam sobie u niej bywają ile chcą. W sprawach medyczno- zdrowotnych zrobię wszystko co mogę i bez oporów, ale na herbatki, obiadki itp ochoty nie mam. Tym bardziej, że byłymąż dość dosadnie poinformował mnie, że nie życzy sobie, żeby ktokolwiek nas jeszcze ze sobą kojarzył. Albowiem ten jego brat cioteczny zapraszając na ślub popełnił pewną niezręczność, której nie sprostowałam. Otóż zaproszenie było wystawione na mnie i byłegomęża razem. Bo mimo prawie 6 lat po rozwodzie ów brat i jego matka (bratowa teściowej) o tym rozwodzie nie wiedzieli. Aż trudno uwierzyć, nieprawdaż? A mnie z kolei w mojej nieprzebranej naiwności nie przyszło do głowy, że nie wiedzą, tylko uznałam, że taka jest ich wola i tyle. 

Podejrzewam, że i babcia- prababcia o rozwodzie nic nie wie 

(A dokładniej informować
babci nikt nie śpieszy.
Po co babcię denerwować,
niech się babcia cieszy!)

 A ja mam własne życie. Wiem, że dotychczasowe stosunki z teściową większości wydawały się czymś odbiegającym od normy, bo zazwyczaj normą po rozwodzie jest całkowite odcięcie od byłej rodziny, ale w mojej sytuacji nie bardzo się dało, zresztą nic do teściowej nie miałam i nadal nie mam. To byłymąż a właściwie jego obecna partnerka usilnie choć zakulisowo dążyła do rozluźnienia tych stosunków. Udało się jej to znakomicie, nie powiem, choć w sumie nie wiem po co, skoro i tak mieszkają na drugim końcu Polski. Chyba po prostu dla satysfakcji, że wygrała ze mną na całej linii. A wiec niech ma tę satysfakcję. I mam tylko nadzieję, że nie stanie jej to kiedyś kością w gardle. Bo w ten sposób od początku zaznaczyła, jak chce funkcjonować w tej rodzinie. Nie wiem, czy oni nie planują sobie jakiegoś dzidziusia, ale nie byłby to dobry start...

2 komentarze:

  1. Dobrze, że masz tego kotka. Bo nie umiałabyś się wymówić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie nie umiałabym, choć i tak staram się ograniczać swoje kontakty z teściową. W sumie ona nie jest niczemu winna, ale coraz niezręczniej się czuję

      Usuń