25.08.2020

Jabłkowy monitoring

 Mieszkam na 3 pietrze. Balkon wychodzi na ulicę, za nią jest osiedle domków jednorodzinnych. W większości dość nowych, z licznymi załamaniami dachów, oknami dachowymi, rozległymi tarasami, garażami na 2 samochody i podjazdem z polbruku, wypielęgnowanymi ogródkami, ogrodzone żywopłotem z tuj. Jeden z nich jest inny. Stary PRL- owski piętrowy klocek, z szarą elewacją, obok domu sad, kilkanaście jabłonek, mały ogródek warzywny za sadem, Mieszka tam starsza pani z mężem, od wielu już lat leżącym. Pani jeszcze dość aktywna, ale widać, że coraz ciężej jej radzić sobie ze wszystkim, na szczęście ma rodzinę, która jej pomaga. Bardzo sympatyczni ludzie. Co roku jesienią, od wielu już lat, dostaję od niej kosz jabłek. I nie są to byle jakie jabłka- słodkie ogromne ananasy. Rzadko teraz spotykane, jeszcze gdzieś w starych gospodarstwach, bo w sklepach królują inne odmiany.

Do domu po wakacyjnym wyjeździe wróciłam w niedzielę wieczorem. Już koło 10 rano w poniedziałek zadzwonił mój telefon. Numer stacjonarny, odebrałam z lekkim zdziwieniem. I usłyszałam- "ja wiem, że pani jeszcze na urlopie, ale zobaczyłam panią na balkonie. Jabłuszka czekają, proszę po nie wpaść".  W ten sposób mam chyba z 10kg przesmacznych jabłek. I świadomość monitoringu.

2 komentarze:

  1. Cenię taki monitoring. Tym bardziej, że życzliwy. Ledwie znoszę podglądactwo mojej wścibskiej sąsiadki, ale mam świadomość, że dzięki temu wszystko jest "pod kontrolą".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja cały czas jestem pod monitoringiem. Kiedyś się śmiałam, że nie mogę się nawet dyskretnie upić, bo zaraz pół miasta będzie plotkowało

      Usuń