4.03.2021

Wrrrr!

 O ile jakoś znośnie poukładały mi się sprawy pracowe i rodzice z lekka wracają do normy, to sypie się z drugiej strony. Teraz zachorowała siostra i szwagier, ale może uda im się przechorować bez fajerwerków.  W ten oto sposób powoli klaruje się wizja świąt w gronie rodzinnym. 

Za to dziś chyba udało mi się zrazić do siebie dość bliskiego znajomego. Poszło o zwolnienie dla członka jego rodziny, takie nie do końca legalne. Pacjent nie mój, na drugim końcu Polski, zdrowy, a zwolnienia potrzebował, żeby się wymigać od pewnej niezbyt chcianej pracy. Jako że nie dodzwonił się natychmiast do swojego lekarza rodzinnego, to postanowił pójść na skróty i wykorzystać znajomości. Aż mi się przykro zrobiło, że tylko do tego jestem niektórym ludziom potrzebna. Trudno im było zrozumieć, dlaczego tego nie zrobię, a jeszcze trudniej, dlaczego nikt nie powinien zrobić. Na pewno znajdzie się ktoś litościwy, kto poratuje biedaka. A ja wyszłam na zołzę, nieżyciową i nie rozumiejącą ludzkich problemów. A mnie po prostu brzydzi wszelka nieuczciwość. Choć w zasadzie to chyba było uczciwe- nie kręcił, nie ściemniał, prosto z mostu powiedział czego mu trzeba. Niestety mentalność "załatwiania po znajomości" ma się dobrze w narodzie. Ale jak sobie przypomnę siedzenie po 3 godziny w kolejce do gabinetu alergologa na odczulanie- przez ponad 2 lata ani razu nie skorzystałam z przywilejów wejścia bocznymi drzwiami (mimo pozwolenia pana doktora na ominięcie kolejki), a był czas, że wizyty odbywały się co tydzień. Frajer i ofiara losu ze mnie... Do ortopedy na wizyty kontrolne ze swoją złamaną ręką też czekałam grzecznie. Nawet własnym dzieciom nie wystawiałam zwolnień ze szkoły bez uzasadnienia. A w tej sytuacji wykazałam się wyjątkową bezdusznością. I mam lekkiego kaca moralnego, bo w zasadzie to sytuacja bez wyjścia. Gdybym uległa- łamię prawo, świadomie. Odmawiam- najpierw naciski i błagania (bardzo niekomfortowa sytuacja), potem obrażają się na mnie. Cóż, w ten sposób następuje weryfikacja znajomych.

A w pracy- jak już się z lekka poukładały grafiki,  przynajmniej na tyle, że nie pękają w szwach, to nasi rządzący szykują kolejne zamieszanie ze szczepionkami. Ależ się moja teściowa "ucieszy"- od momentu kiedy można było zapisywać się na szczepienia, a jej się nie udało, to co i rusz z rozpaczą w głosie dopytuje, co to będzie, jeśli się nie zaszczepi. Ano nic, przynajmniej na razie. Przechorowała w styczniu, więc nie ma co się spieszyć, ale ona chciała jak najszybciej. A tu taki psikus- ozdrowieńcy mają być szczepieni dopiero po 6 miesiącach i tylko jedną dawką. Bo tak. Zmieniające się wytyczne, zalecenia, procedury, pomysły- karuzela się kręci, co akurat bęben maszyny losującej wypluje, takie jest zarządzenie na dziś. Nieważne- rozsądne czy nie, mające jakiekolwiek podstawy czy wymyślone przez jakiś "autorytet". Tu nawet nie da się podchodzić zdroworozsądkowo, bo nie ma żadnych reguł, nie wiadomo na czym się wzorować, do czego odnosić. Wszystko jak ściągnięte z kosmosu, wyssane z palca. Chaos to mało powiedziane. Może powiem nieelegancko, ale już mi się rzygać chce, kiedy słyszę, że będą nowe wytyczne i zalecenia. Festiwal ogłupiania trwa w najlepsze. I to nie tak, że nie wierzę w wirusa i epidemię. On jest realnym zagrożeniem, widzę to codziennie. Ale jeszcze większym zagrożeniem jest to co dzieje się wokół i jest usprawiedliwiane "bo przecież jest pandemia". Od ponad roku wszyscy tańczymy jak nam zagrał... No właśnie- kto? Kto ma interes w takim rozwoju sytuacji? A kto tylko skwapliwie z tej sytuacji korzysta, próbując kręcić własne lody? 

6 komentarzy:

  1. Na obecną sytuację nóż sam w kieszeni się otwiera i mam ochotę mordować...
    Zwolnienie - bez komentarza... A poza tym - drugi koniec Polski?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dobie teleporad odległość nie ma takiego znaczenia.
      Jeśli chodzi o wirusa, to coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, ze mimo pozorów chaosu są to bardzo celowe działania

      Usuń
  2. Z tym zwolnieniem to uważam, że jak najbardziej dobrze zrobiłaś. Nie lubię takich koneksji i wykorzystywania tak brzydki znajomości. I jak w pracy od klienta słyszę, że zna tego a tego to aż mnie szarpie. Ja traktuję tak samo wszystkich, bez względu czy jest synem prokuratora czy sprzątaczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla większości jest to najzupełniej normalne- załatwić droga nieformalną, po znajomości. Jakoś nikomu nie przychodzi do głowy jakie mogą być tego konsekwencje. A o moje czyste sumienie to już najmniej dbają

      Usuń
  3. Mam nadzieję, że kiedyś (w niedalekiej ma nadzieję przyszłości) skończy się ten taniec, trochę już męczący. I gratuluję pięknej postawy. Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postawa może i piękna, ale dla większości mało zrozumiała. Maleńki kac moralny jest i tak. Ale dziękuję, mimo wszystko

      Usuń