2.04.2021

Everybody lies

 
Miał rację dr House. A ja po raz kolejny powinnam była bardziej o tym pamiętać. Nie rozumiem- czyżby to był jakiś sport narodowy?- oszukać, niedopowiedzieć- a niech się męczy, przeinaczyć, coś wycyganić... Czasem jestem tym bardzo zmęczona i zniesmaczona, a niestety takie sytuacje (zdarzające się zbyt często) rzutują potem na tych porządnych i uczciwych. Na dodatek zdarza się, że początkowo mam nawet wyrzuty sumienia, że nie byłam wystarczająco empatyczna, że mogłam coś bardziej, a chwilę potem okazuje się, że i tak jestem zbyt naiwna.


A było to tak- pani XY, dość dziarska 75+, bez specjalnych chorób, ale niezmiennie ich szukająca. Kilka dni wcześniej teleporada, mnóstwo nietypowych objawów, narzekanie, podejrzenia, po prostu kroi się coś poważnego. Więc i ja podchodzę poważnie. Zlecam badania, umawiam wizytę w poradni, bo trzeba dokładnie sprawdzić. Niby wszystko gra, ale na koniec pytanie- czy pielęgniarka nie mogłaby przyjść do domu pobrać tych badań. Pani ogólnie sprawna, zgłaszane problemy nie upośledzały tej sprawności w żadnym wypadku, więc grzecznie wytłumaczyłam, że pobieranie krwi w domu raczej praktykujemy dla osób obłożnie chorych i niesprawnych. Niezadowolenie aż buchało ze słuchawki, tego dnia do wieczora miałam kaca moralnego, że jestem wredna, nieczuła i w ogóle- no bo może rzeczywiście jest jej zbyt ciężko, jest chora? Tym bardziej, że ze 2 miesiące wcześniej (w czasie mojej izolacji COVID- owej) kolega wystawił pani takie zlecenie na badania kontrolne, które rutynowo robimy przy niektórych chorobach. Pielęgniarka była u pani 3 dni później. Zaznaczam, to nie były badania z powodu zachorowania czy do diagnostyki, tylko takie zwykłe rutynowe, na które skierowanie pani dostała już ponad miesiąc wcześniej. Pani XY dotarła do mnie na wizytę z wynikami zleconych badań, ale nie tylko. Dodatkowo pokazała mi zrobione na własny koszt przeciwciała na COVID- bo wydawało się jej, że chyba go przechorowała, co prawda uważała to za zwykłą grypę, po 2 dniach przeszło, ale przecież trzeba sprawdzić. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że te przeciwciała były zrobione dzień po wizycie u kolegi, a dwa dni przed pobraniem krwi przez pielęgniarkę. Pani samodzielnie poszła do laboratorium, a po kolejnych dwóch dniach czekała na pielęgniarkę w domu. Ręce mi opadły. A przeciwciała były dodatnie, czyli ta grypa to był jednak COVID. Kac moralny szybciutko się ulotnił, usiłowałam wytłumaczyć pani (może zbyt  delikatnie?), że tego typu zachowania podkopują wiarę w człowieka i niezbyt dobrze rzutują na wzajemne relacje.

I tak jest w sumie bardzo często. Staram się, staję na głowie, żeby pomóc, a za plecami słyszę jak się śmieją z mojej naiwności. Zakombinować, a potem chwalić się swoim sprytem. Nieważne, że kiedyś komuś takie postępowanie odbije się czkawką. A ja stracę resztki wiary w ludzką uczciwość

4 komentarze:

  1. Codzienność !
    Pani błaga o amantadynę wierzy że to ostatnia deska ratunku dla męża (ponoć umierającego), w czasie kiedy była na deficycie. Wiadomo media rozdmuchały. Przesuwamy ściągamy z innej placówki, ktoś jedzie 45 kilometrów. Dzwonimy do Pani -jest. Kiedy pani sfinalizowała transakcję pyta czy nie dałoby się więcej niż to jedno opakowanie i wcale się z tym nie kryje , że ma całkiem poważny plik recept. Handlarka ?
    Nie powiem co miałam ochotę zrobić temu babsku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie nie ma dnia, żeby nie wydarzyło się coś takiego. Przykre...

      Usuń
  2. Ludzie są różni. Są tacy, co przede wszystkim widzą siebie i swój interes. I nie wiem, co trzeba byłoby zrobić, aby zmienić ich myślenie.Pozdrawiam. Marysia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym wierzyć, że ludzie są dobrzy i uczciwi, ale jak się trafi na kogoś takiego, to trudno jest nadal w to wierzyć

      Usuń