11.05.2019

Porządki

  Teoretycznie to ponieważ dziś jest sobota, tradycyjny dzień na porządki, to i ja się za nie zabrałam. Właściwie to mam dyżur pod telefonem, ale jak dotychczas nikt mnie nie potrzebował. Dzięki temu mogłam spokojnie zająć się razem z chłopakami opróżnianiem ich pokoi z rzeczy już niepotrzebnych. Jest to bardzo ciężka praca, może nie fizycznie, ale raczej psychicznie. No bo każda duperelka budzi jakieś wspomnienia. Do niczego już niepotrzebna, ale może jeszcze się kiedyś przyda. A to w zasadzie takie fajne, nie szkodzi, że już od 3 lat leży w najciemniejszym kącie, nie można wyrzucić. Gra w sumie jest dla małych dzieci, ale może kiedyś przyjdą do nas jakieś dzieci i będzie jak znalazł. A to może tu leżeć, przecież dużo miejsca nie zabiera. Klocki zbierane przez lata, dawno nie ma instrukcji składania, przemieszane, zdekompletowane- nie, absolutnie nie oddamy.
   Ale ja bardzo konsekwentnie- zostają Scrabble, szachy, Rummikub, kilka ostatnio kupionych. Większość gier pójdzie do świetlicy środowiskowej. Podobnie pluszaki, część klocków, puzzle. Niektóre zabawki wezmę do pracy- może nieco umilą czas dzieciakom czekającym na wizytę, a drobiazgi będą nagrodą za dzielność. Trochę przygarną moi siostrzeniec i bratanek- niestety zabawki typowo chłopięce, więc dziewczyny z rodziny za wiele nie skorzystają.
  No i niestety, mimo że to były podobno porządki, to na razie w moim pokoju jest wielka góra różnych rzeczy, które trzeba posegregować, popakować, oddać. Za to u chłopaków zrobiły się luzy. Ale to i tak nie koniec tego "czyszczenia magazynów". Jeszcze trochę różnych rzeczy jest poupychanych w różnych zakamarkach, na dnie szaf,  w piwnicy lub garażu. Kiedy tak patrzę na to wszystko- zastanawiam się, kiedy i w jaki sposób tyle zabawek znalazło się w naszym domu. Zawsze wydawało mi się, że za wiele nie kupuję chłopakom, a tu jednak wychodzi, że było inaczej. Minęło ledwie parę lat i trzeba się pozbyć atrybutów dzieciństwa. Co gorsza- wiele z tych zabawek było użyte ledwie kilka razy, a potem doszło coś nowego i jeszcze nowszego, więc wyglądają jak nowe. Może brakuje opakowań, ewentualnie te opakowania są lekko zużyte, ale same zabawki nowiutkie. Nie żal mi ich oddawać. Dobrze, że ucieszą jakieś inne dzieci. Żal tylko, że nie uchroniłam się przed konsumpcjonizmem i tyle dóbr materialnych, w zasadzie jako kaprys, znalazło się w moim domu, a teraz głowię się, co z nimi zrobić. Powoli pozbywam się zbędnych rzeczy, ale idzie jak krew z nosa, na dodatek co i rusz przybywają nowe. Niby niepotrzebne, ale cieszą oko choć przez chwilę. A potem czeka je taki sam los jak dziecięce zabawki. Przerażający jest ten świat... Nie da się go posprzątać.

2 komentarze:

  1. Takie porządki dobrze wpływają na psyche.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno, kiedy już się zrobi trochę przestrzeni, od razu jest lepiej. Tylko jeszcze trzeba się pilnować, żeby znów nie zapełnić jej byle czym. Tęsknię za minimalizmem

      Usuń