19.05.2019

Zmiennie

  Pogoda jak w kalejdoskopie. Najpierw przez pół miesiąca arktyczne chłody i sucho, teraz gorąco , czasem słonecznie, ale za to deszcz w końcu pada. I dobrze, bo roślinność już ledwie wytrzymywała. Ach, zapomniałam, że to u nas tak jest, w reszcie kraju bywa zupełnie inaczej. U nas przeważnie pogoda najzimniejsza, więc kiedy większość cieszy się słońcem, to my jak zwykle dygoczemy w ciepłych swetrach albo czekamy na deszcz. Cóż, z pogodą się nie trafi, a ostatnio to i prognozy potrafią z godziny na godzinę się zmieniać.  A teraz jeszcze i pełnia, więc wszystko nam się zmienia.
  Już- już mi się wydawało, że wiem, jak mam ustawić na nowo bazę, bo w nocy cukier bywał spory, po śniadaniu szybował do 200, a za moment spadał do niebezpiecznych 40. Po eksperymentalnych zmianach przez chwile było dobrze. Wystarczyło, że zmieniła się pogoda i znów mam co robić. Frustrujące. Chciałabym nieco więcej stabilności, a nie ciągłe ustawianie bazy, przeliczników, kombinowanie, niepokój, czy to się sprawdzi. I sama już nie wiem, czy wolę jak jest cukier wysoki, czy niski. Jedno i drugie mało przyjemne, niby niski można podnieść- choć nie zawsze się udaje, a i w śpiączkę wpaść można, wysoki- podaje się korektę, tylko co z tego, jak efekt jest po 2-3 godzinach, a jeść się chce, albo samopoczucie byle jakie.
  Wczoraj pojechaliśmy do Kuby i do moich rodziców. Powodów było kilka. Po pierwsze- miałam zawieźć mojej siostrzenicy kilkadziesiąt kilogramów makulatury, trochę zużytych baterii. U niej w szkole można za to dostać eko- szóstki i dodatkowe punkty. Po drugie- w końcu trzeba było odebrać sensory od Kuby, bo on teraz w weekendy intensywnie pracuje i nie ma jak przyjechać do domu, a już się kończyły, no i Kuba ma za chwilę urodziny, więc życzenia, prezent itp. Po trzecie- po porządkach w rzeczach chłopaków sporo fantów zamówili sobie moi siostrzeńcy i bratanek, więc przy tej okazji tuż przed dniem dziecka chciałam im to podrzucić. Po czwarte- skoro już miałam być w dużym mieście, to jest tam galeria z moim ulubionym sklepem, jedynym na całe województwo i okolice, a lato idzie, to można trochę zaszaleć. Po piąte- chłopaki chcieli trochę pobyć z ciotecznym rodzeństwem i dziadkami. Wyprawa na cały dzień. Byłymaż tez się z nami wybrał (będę nieco zgryźliwa- jego ukochana nie pozwala mu nocować w nas domu, ale na obiad do byłej teściowej pojechać może). Wszystkie punkty zostały zrealizowane. Dodatkowo udało mi się zarobić plusa u mamy- od wieków ma problemy ze stawami, kręgosłupem, kiepsko toleruje większość tradycyjnych leków przeciwbólowych i przeciwzapalnych. Kilka miesięcy temu podrzuciłam jej jeden z nowszych specyfików, ale oczywiście nie zaczęła stosować, bo po zabiegach i smarowaniu nieco przeszło. Zresztą jakoś nigdy w kwestiach medycznych nie chciała mnie słuchać (porady owszem, czasem chce, ale się do tego i tak nie stosuje). A kilka dni temu przeciążyła nadgarstek na działce i w desperacji stwierdziła, że spróbuje tej mojej nowości. I pomogło! Na dodatek bez skutków ubocznych. Zdziwienie wielkie- tyle razy była u lekarza, mówiła jakie są problemy po lekach i nikt nigdy nie zaproponował jej czegoś takiego. Lek jest na rynku od ładnych paru lat. Pominę to milczeniem, jak i fakt, że jednak mama uznała, że coś tam potrafię.
   Tak sobie myślę, co by tu jeszcze pozmieniać. Przede wszystkim mojego laptopa. Ostatnio naprawdę już świruje. Wielominutowe czekanie na załadowanie strony, ciągłe problemy z połączeniem z internetem, brak możliwości pracy bez stałego podłączenia do prądu- to chyba kwalifikuje go do przejścia na zasłużoną emeryturę. Musze wybrać coś nowego. Nie potrzebuję niczego z górnej półki- tyle co do przeglądania internetu i pisania, ale żeby pracował z prędkością nie dającą poczucia straty czasu. Nie mam ochoty się do tego zabierać, okropnie nie lubię tego procesu szukania, porównywania, decydowania. Kuba deklarował, że mi pomoże, ale na razie ma naukę, za chwilę sesja, poza tym praca. Byłymąż też mówił, że pomoże, ale jak go znam- trochę to potrwa. A samej mi się tak nie chce... Tym bardziej, że i kilka innych rzeczy czeka na moje decyzje, a ja przeżywam paraliż woli. Usilnie pracuję, żeby to zmienić, bo komplikuje mi to kilka sfer życia.
  Zmiany czekają nas też w kwestiach tanecznych, na razie u Mateusza. Jeszcze cierpliwie czekam na ruch rodziców partnerki, ale wszystko wskazuje, że mają zamiar nas olać, tylko robią to tak, żeby wyszło, że to wina Mateusza. Nie wiem, co trenerzy na to, ale mam nadzieję, że przejrzą sami te gierki, bo ja nie zamierzam odpuścić i pozwolić na traktowanie mojego dziecka jak kozła ofiarnego.
  Najbliższy tydzień ma być stabilny pogodowo- ciepło i deszczowo. W pracy- tylko praca zasadnicza. Mam nadzieję, że bez pilnych spraw do załatwienia, za to z kilkoma przyjemnościami. Oczywiście dużo do czytania. Jutro spotkanie rodziców w sprawie zakończenia roku szkolnego- tu też niespodzianka. Byliśmy przygotowani na piątek, a wychodzi, że będzie wcześniej. Pozostawię bez komentarza formę, w jakiej jest to załatwione. Owszem, środa bardziej mi pasuje, ale w jaki sposób to wyszło- jak dla mnie to żenada. Choć premier ma inne zdanie na ten temat. Ale wygląda to na lekceważenie wszystkich po raz kolejny.
  I tym optymistycznym akcentem kończę, między innymi w celu zmiany miejsca aktualnego przebywania.; Póki nie pada- czas na spacer.
   

4 komentarze:

  1. Gdyby mnie dotyczyło zakończenie roku- to też poczułabym się co najmniej zlekceważona. Kolejna "kiełbasa wyborcza". Naprawdę zaczynam mieć coraz bardziej mordercze myśli w kierunkach obecnej władzy.
    Broń Mateusza, mam nadzieję, że trenerzy to widzą.
    Interesuje mnie lek, który poleciłaś. Zawodowo. Będę zgadywać- Acl... czy Xef..... ? A jak nie zgadłam- napisz, co ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy rotic..? U nas ostatnio acl... z roti... biją rekordy popularności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Roti, ale z innej firmy. Lubię te preparaty, Acl też. Rozsądnie stosowane są bezpieczne i skuteczne

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli jednak te nowsze coxiby są bezpieczniejsze. Pamiętam aferę z wycofywaniem na gwałt pierwszego vioxxu. Z powodu nieselektywności działania. Ale to było 15 lat temu... Mimo wszystko po tamtym incydencie w stosunku do tej grupy leków mam mieszane odczucia. Ale badania też idą naprzód i chyba czas zmienić przekonania.

    OdpowiedzUsuń