2.06.2019

Na pół gwizdka

Zazwyczaj nie miewam problemów ze snem, wręcz przeciwnie, mogę spać w każdych okolicznościach, a budzik musi mocno się postarać, żebym go usłyszała. Po wybudzeniu w nocy również zasypiam momentalnie. Tylko poranne wstawanie nie sprawia mi na ogół dużego problemu, jestem przyzwyczajona do pobudki o szóstej i nawet wolne dni tego nie zmieniają. Fakt, że w te nieliczne wolne dni po sprawdzeniu godziny po prostu przewracam się na drugi bok i ponownie zasypiam na 2-3 godziny.
Wczoraj poszłam spać jak zawsze tuż przed północą. Cukier w nocy był idealny, więc żadne alarmy mnie nie niepokoiły. Ale obudziłam się około 3 i do 5.30 kręciłam się, próbowałam czytać, łaziłam po domu, po prostu nie mogłam zasnąć. A powinnam, bo dziś miałam jeszcze kawałek dyżuru, od ósmej do czternastej, wiec warto było odpocząć i być w formie. A tu takie nie wiadomo co. O tej 5.30 udało mi się w końcu zasnąć na godzinę, ale dzień już lekko zmarnowany.
Tymczasem pogoda rewelacyjna, słońce, ciepło, tylko korzystać. Byłymąż zabrał chłopaków na grilla, ja się wykręciłam. Nie mam ochoty na rodzinne spędzanie czasu, skoro jego partnerka ma takie obiekcje. Kiedy ostatnio miałam dyżur w nocy z piątku na sobotę, byłymąż dwa razy przyjeżdżał do Filipa. Cukier był w miarę dobry, ale po założeniu nowego sensora trzeba było zrobić dwa razy kalibrację- o północy i o szóstej. Akurat tego dnia byłymąż źle się czuł, miał temperaturę, wszystko go bolało- on twierdził, że to przeziębienie, ja- że alergia. Od lat ma alergię w okresie pylenia traw, od lat tak samo się zaczyna i od lat jest ta sama dyskusja- alergia czy przeziębienie. Co roku okazuje się, że to ja mam rację. Tu myślałam, że ze względu na złe samopoczucie odpuści sobie cyrki z nocowaniem, ale jednak nie. Tak sobie myślę- co ta pani takiego w sobie ma, że aż tak na niej mu zależy. Miłość miłością, niech będzie, że ślepa, ale rozsądku też należy trochę mieć. A tu nic z tego.
Od rodzinnego grilla wykręciłam się też między innymi dlatego, że miałam jeszcze kilka zajęć i spraw na popołudnie. Jutro wyjeżdżamy na biwak- wzięłam z tego powodu urlop na 3 dni. W zasadzie nie musiałam, wystarczyłoby, gdybym dojechała na noc, ale chyba potrzebuję lekkiego odpoczynku. Z wychowawczynią uzgodnione, w ciągu dnia wszyscy sobie radzą sami, a na noc dojeżdżam. Na szczęście to na tyle niedaleko, że jeżdżenie nie będzie zbyt uciążliwe, a przy okazji posłucham trochę książki. W międzyczasie ogarnę parę spraw domowych, a w nocy wspomogę kadrę pedagogiczną. I pewnie będę wyciągać kleszcze, bo niestety już sezon się zaczął, a na naszych terenach tego paskudztwa jest dużo.
Na szczęście mam dziś gdzie posiedzieć wśród pięknych okoliczności przyrody- kwiaty na balkonie, cisza, spokój, przyjemnie...

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję, starałam się jak mogłam. Było naprawdę dobrze

      Usuń
  2. Jak mnie znienacka dopada bezsennosc poranna (choc rzadko)sprzatam, piore itp; tylko potem dzien jakby ciezszy.... bez wiekszej kawy sie nie obejdzie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawy to u mnie bywa sporo niezależnie od okoliczności, niestety nie wpływa na powrót do żywych, potrafię sięgnąć kawę po 22 i zasnąć prawie w trakcie picia. A rano nie chce mi się tłuc po mieszkaniu i budzić chłopaków

      Usuń
  3. Duo- ja, żeby nie sprzątać- udaję, że śpię :) tylko dzień wówczas jakby krótszy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta pani ma jedną wielką zaletę- jest daleko, więc nie wymaga wyrzucania śmieci,sprzątania rozrzuconych ubrań i setki innych prozaicznych rzeczy. Przypuszczam, że czar pryśnie gdy państwo zamieszkają razem.ella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ella- w początkach związku każdy się stara nieco bardziej, masz rację, czar szybko pewnie pryśnie

      Usuń
  5. Tak mi się zdaje, że Ella ma rację. A kwiaty masz śliczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Aniu. Jeszcze ciągle dojrzewam do większego ogródka, na razie musi mi wystarczyć balkon. Nie mam niestety zbyt dobrej ręki do kwiatów, zazwyczaj szybko mi marnieją, aż szkoda

      Usuń