1.06.2019

Przez łzy

Sama sobie się dziwię. Bo ja raczej nie uważam się za bardzo wrażliwą osobę, owszem wzruszam się w sytuacjach szczególnie wzruszających, czasem zaszklą mi się oczy na jakimś wyciskaczu łez filmowym lub książkowym, ale to naprawdę sporadycznie. Na ogół nie mam czasu na poddawanie się emocjom, a poza tym wszystko staram się racjonalizować. Ale czasem nachodzi, zdarza się coś, co mnie emocjonalnie rozwala. najgorzej, kiedy to się zdarza niespodziewanie, tak jak dziś.
  Dziś był turniej tańca w naszym mieście. Tradycyjnie, jak już od wielu lat- w zasadzie od początku kiedy moi chłopcy tańczą, a chyba było i wcześniej- zostałam poproszona o opiekę medyczną. Tradycyjnie w ramach wolontariatu (a właśnie dziś, kiedy schodziłam z dyżuru zapytano mnie, czy mi zapłacą lepiej, niż gdybym wzięła dziś dyżur pod telefonem, bo nie było nikogo chętnego). Po prawie 12 godzinach w hałasie, znaczy muzyce tanecznej- łupie mi w głowie. Na dodatek przez  ostatnie 3 godziny czyli wieczorną galę co chwilę ocierałam łzy. Bo w tej gali powinien tańczyć Mateusz. A nie tańczył. Nawet teraz, kiedy to piszę, to łzy aż mnie dławią, tylko nie mogę nikomu tego pokazać. Na turnieju też ich chyba nikt na szczęście nie widział.
   Smutno mi było i przykro, bardzo przykro. Mati nie przyszedł na turniej, nawet żeby podopingować kolegów, ale od 3 dni leży w domu z zapaleniem gardła i temperaturą 39 stopni. Dziś już czuł się nieco lepiej, ale chyba też nie miał ochoty patrzeć na tańczących kolegów w roli widza. Z rodziców tancerzy z naszego klubu nie podszedł do mnie nikt, żeby zamienić choć słowo, nawet ci, z którymi do tej pory na turniejach zazwyczaj się wspólnie spędzało czas. Albo chcieli być tak delikatni, żeby nie wywoływać przykrości, albo uznali , że to nasza wina i w ten sposób okazali niezadowolenie. Jedyną osobą, która poruszyła temat była dość bliska znajoma mamy partnerki. Jej córka też tańczyła kiedyś w naszym klubie, ale z powodu nieporozumień z partnerem i braku sukcesów (coś jak u nas), zmieniła klub na ten z sąsiedniego miasta i teraz odnosi sukcesy. Zapytała, czy mamy zamiar nadal tańczyć, czy ta przerwa jest chwilowa czy na stałe. Aż dziwne, że nie była wcześniej poinformowana... Nie chce mi się wierzyć, że temat nie był już dogłębnie omówiony. Za to trenerzy nadal nie mają oficjalnej informacji od mamy partnerki. Ciekawe, kiedy zamierza z nimi porozmawiać.
    Kiedy tak patrzyłam na te fantastycznie tańczące pary, było mi bardzo żal. Filip niestety do takiego poziomu ma długą drogę, nie wiadomo czy w ogóle uda mu się to osiągnąć. Dziś zajął zaszczytne ostatnie miejsce, znacząco odstawał od innych par w swojej kategorii, ale trudno, ważne, że ma choć trochę chęci. Na dodatek trener opowiedział mi, jak to jakiś czas temu Filip go zapytał, kiedy on będzie na plakacie reklamującym turniej, bo obaj bracia już byli, więc on też chce. Cóż- trzeba mieć choć trochę osiągnięć, ale tupetu młodemu nie brakuje... Z kolei Mati mimo że już jest w tych dość wysokich kategoriach, to też mu sporo brakuje do innych par. Może za mało pracy, może za mało talentu, nie wiem. Oczywiście, bardzo bym chciała, żeby moje dziecko wygrywało, ale jeśli nawet kończy rywalizację na tych ostatnich miejscach to i tak jestem z niego dumna. Tylko teraz Mati uparcie twierdzi, że na razie nie chce tańczyć, mimo że jest chętna partnerka. A z nim jest tak, że im bardziej będziemy naciskać, tym bardziej on będzie na "nie". Trzeba bardzo delikatnie i dyplomatycznie, ale i tak widzę, że szanse powodzenia są minimalne. To też mnie przygnębia i wywołuje łzy.


4 komentarze:

  1. Hmmm...ale czemu? Przecież on może nie mieć na to ochoty, a z tego postu wynika, że to TY tego chcesz.
    Kiedyś miałam podobne podejście, "ja bym chciała żeby moje dziecko" i w końcu powiedziałam stop, koniec. Ja to ja, on to on. Nie można żyć życiem innych...tłumacząc się troską.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz- z jednej strony racja, że muszę uwzględniać to, czego chce sam zainteresowany, a moje chęci są tylko moje, z drugiej strony- w tej chwili on nie myśli zbyt racjonalnie, górę biorą emocje. A za moment trudno będzie to wszystko odkręcić. W tej sytuacji pośpiech jest złym doradcą. Ale uszanuję każdą decyzję. I mam prawo odczuwać żal- ogrom pracy, poświęconego czasu, zaangażowania z naszej- mojej strony, niemałe koszty, to też sporo znaczy

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki, żebyś nie miała powodu do łez, na które nie ma rady. Płyną sobie i już - bez względu na nasze zdanie na temat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, czasem dobrze w ten sposób oczyścić emocje, zwłaszcza te, na które nie mamy wpływu

      Usuń