9.06.2019

Rozpływam się


Trochę z zachwytu, a trochę z gorąca. Po raz kolejny uświadomiłam sobie, jak u nas jest pięknie, w jak fantastycznym miejscu mieszkam. Taki patriotyzm lokalny. Ludzie przyjeżdżają tu do nas, płacą za to, a ja mam gratis- woda, las, widoki...Tylko najczęściej czasu za mało na zachwyty. No i los oraz pogoda bywają przewrotne. Kiedy człowiek musi do pracy- pogoda fantastyczna, przyjdą wolne dni- od razu pada albo inne kataklizmy. A dziś zbiegło się kilka pozytywnych okoliczności. Dzień wolny, nic nie muszę- no może umyć te 2 kilogramy truskawek, żeby je zjeść. Pogoda jak marzenie, ciepło, ale nie tak upalnie jak wczoraj. Dzieci chętne, żeby gdzieś wyjść. Mati zaproponował tak zwaną "Patelnię". Kilka kilometrów za miastem, zazwyczaj nie chce nam się tam jechać, skoro mamy kilka plaż do wyboru znacznie bliżej. No i jest to prawdziwa patelnia. Dojścia do wody nie za wiele, ale za to ogromna plaża. Na dość stromym brzegu, aż się zadyszałam wdrapując w drodze powrotnej. Trochę drzew, wiec kto nie lubi się smażyć, ma gdzie się schować. Ludzi nie było jeszcze zbyt dużo, ale podejrzewam, że w sezonie jest tam ścisk- obok kilka ośrodków, domki letniskowe, pole namiotowe.

Spędziliśmy tam ze dwie godziny, niestety wygonił nas spadek cukru- Filip zjadł i wypił wszystko co wzięliśmy, a cukier spadał. Biwakowe sklepy były zamknięte, więc musieliśmy wracać. I tak to jest- jak nie rośnie bez opamiętania, to spada bez powodu.

A jutro pora wracać do rzeczywistości- praca, ostatnie dni szkoły. Co prawda w większości oceny już wystawione. Niby nie zawsze oceny są rzetelnym odzwierciedleniem wiedzy, ale miło, kiedy są odpowiednio wysokie. Nie mam powodów do narzekania. No, może Mati mógłby się bardziej postarać z polskiego, ale on jest umysł bardzo ścisły, więc wystarczy mu trójka. Za to z matematyki ma szóstkę dla równowagi. Filipa, jako że kończy szkołę, to nauczyciele z niektórych przedmiotów potraktowali chyba łaskawiej niż by wypadało (francuski i historia, dwie pięty Achillesowe, ale wyciągnął na czwórki). Teraz tylko czekamy na wyniki egzaminu i rekrutacji, a w międzyczasie muszę z młodym odwiedzić medycynę pracy- do nauki w technikum potrzebne są badania, a jest z tym trochę zachodu. No i nie wiem, jakie będzie podejście lekarza do kwestii cukrzycy, więc muszę pójść z nim. Mati dwa lata temu załatwił wszystko sam.

A przede mną spokojny wieczór. W lodówce chłodzi się piwo o smaku morelowo- rabarbarowym, całe 2%. Zazwyczaj nie używam alkoholu, bo się po prostu boję. Nigdy nie wiem, czy się nie wydarzy, coś takiego, co będzie wymagało ode mnie trzeźwego podejścia, zwłaszcza kiedy jestem sama z dziećmi. Ale może te kilka łyków szybko wyparują i nie zanieczyszczą mnie promilami? 

6 komentarzy:

  1. Morelowo- rabarbarowe mówisz? Zapamiętuję do spróbowania.
    Ja nie mogę wyegzekwować od Młodszego deklaracji dalszego postępowania, a czas najwyższy... Małe dziecko- mały kłopot... ech...
    Trzy dni temu weszła w życie nowelizacja prawa farmaceutycznego. Ogólnie rzecz biorąc- apteki nie mogą wystawiać faktur "na NIP", tylko indywidualne, z PESELEM pacjenta. W tym momencie nie można wystawić faktury na fundację (np Zdążyć z pomocą), nawet ze wskazaniem na podopiecznego. A takich faktur wystawialiśmy mnóstwo. Mam nadzieję, ze jest to niedopatrzenie (to dotyczy również faktur na DPS-y finansowane z budżetu gminy), które zostanie szybko naprawione. Czy Filip też jest w takiej fundacji? Możesz mieć problem... Znowu mamy prawny burdel na kółkach...

    OdpowiedzUsuń
  2. Piwo- może być smakowo, jak to radler- raczej lemoniada
    Kłopoty z dziećmi będą zawsze, chyba musimy się do tego przyzwyczaić.
    O fakturach słyszałam, ale do żadnej fundacji nie należymy, więc kłopot odpada. Nasze prawo jest tak niespójne i zmienia się jak w kalejdoskopie- bez żadnych konsekwencji dla tych, co tak je ustanawiają. Potworne

    OdpowiedzUsuń
  3. ladnie u Ciebie....
    a u mnie wczoraj padalo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, przydałby się i u nas deszcz. Niemożliwie sucho. I gorąco

      Usuń
  4. Pięknie masz wokół, cudne miejsce a w słońcu, przy ładnej pogodzie jeszcze bardziej urok okolicy jest widoczny.
    Ja ostatnio wpadłam na piwo żurawinowe, zasmakowało mi :) Przedtem lubiłam imbirowe ale zniknęło. Morelowo-rabarbarowego jeszcze nie widziałam.
    Z rozrzewnieniem wspominała czas, kiedy moi chłopcy byli w wieku Twoich... ehhhh.... Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Testuję różne radlery, raczej bezalkoholowe, ale te 2% też mi się zdarza. Jakoś trzeba się orzeźwić w upale

      Usuń