4.07.2019

Co się odwlecze...

   Pewne rzeczy musza być zrobione, choćby się i nie chciało nie wiem jak. Na przykład opłacenie rachunków. Dwa razy w miesiącu mam przez kilka godzin problem, żeby usiąść do komputera. Zbieram się i nie mogę. Robię różne rzeczy, żeby tylko nie to. Dziś na przykłąd omal nie wywaliłam całęj zawartości szafy, żeby po raz kolejny posegregować ubrania. Ale się powstrzymałam, bo jednak trochę za dużo czasu by mi to zajęło. Ale w międzyczasie ogarnęłam balkonowe kwiatki- na razie (tfu, tfu!) rosną mi przepięknie, podlałam te domowe, zmyłam podłogę na balkonie i w pokoju, uporządkowałam lodówkę, ściągnęłam kilka książek (między innymi świeżutką Martę Matyszczak "Trup w sanatorium" i Piotra Borlika "Materiał ludzki"- choć to akurat nie wiem po co, bo po poprzedniej części nie byłam zachwycona, a wręcz przeciwnie, nie jest to mój ulubiony typ lektury), przeszukałam co jeszcze ciekawego jest na Legimi, uprasowałam trochę ubrań na najbliższe dni. No i w końcu trzeba było zasiąść do pracy. W trakcie do domu wpadł Kuba i z wyrzutem stwierdził, że siedzę przy koputerze bez włączonego światła i jak ja tak mogę! Cóż, nie ma to jak troskliwe dziecko...
   Opłaciłam ZUS, podatek, szkołę, składki obowiazkowe, prąd, wodę. W kolejnej turze czekają telefony, mieszkanie, kablówka, samochód, ale to za 2-3 tygodnie, kiedy dotrą kolejne rachunki. Jak ja nie lubię tego- a nie bardzo mogę ustawić stałe zlecenia, bo nie wszystko się da, i tak część przelewów musiałabym robić sama. Siłą rozpędu, skoro już się dorwałam do komputera stacjonarnego, załatwiłam jeszcze wnioski na 500+. I padłam. Teraz chwila dla laptopa- odpiszę na komentarze, poczytam co u Was i mogę zająć się innymi przyjemnościami. Jutro dzień pracowity, bo najpierw u siebie, potem dyżur. Sobota do odpoczynku. Już się szykuję na małą przyjemność- w weekend będą targi agro- eko, między innymi będzie mnóstwo dobrego jedzenia, różne regionalne sery, wędliny i inne pyszności, sporo rękodzieła (w ubiegłym roku moja mama zakupiła sobie trochę biżuterii, ja głównie podziwiałam), ale ma być też stoisko z pobliskiej plantacji laweny z ich wyrobami i bukietami lawendy. Kocham lawendę, jej zapach i kolor. Jakoś nie chce u mnie na balkonie rosnąć, więc chociaż na targach kupię sobie coś lawendowego. To w nagrodę z atę godzinę spędzoną na opłacaniu rachunków i wypełnianiu druczków

4 komentarze:

  1. Ech, rachunki...
    Ja się zdążyłam przyzwyczaić, od niepamiętnych czasów to ja się tym zajmuję. Do tego "obrabiam" jeszcze przez internet rachunki Mamy i Teściowej. Każdy rachunek w innym banku, niektóre strony aż bolą... I zdarza mi się zapomnieć o rzeczach, które się płaci raz na rok albo doraźnie. Chociaż z faktur papierowych i druczków zrezygnowałam w ogóle. Jak sobie pomyślę, że miałbym jeszcze stać w banku albo na poczcie z gotówką... NIE, NIE i jeszcze raz NIE. Zdecydowanie wolę przez internet.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po takiej wyczerpującej pracy LAWENDA Ci się po prostu należy i to każdej wybranej postaci :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Lawendowa nagroda za dobrze wykonana prace:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja uwielbiam targi, a jeszcze jak są wystawy regionalnych potraw i rękodzieła to ja mogę cały dzień. Córka zajmuje się malowaniem drewnianych przedmiotów np skrzynek,tacek, zabawek a także biżuterii i czasem zabiera mnie na targi, lubię to a lawendy jednak najlepiej rosną w ogródku a jeśli w doniczce, to w dużej i nie podlewaj za dużo.

    OdpowiedzUsuń