21.07.2019

Zmiana frontu

  Smutno mi się zrobiło i musze się pożalić. Głupia jestem i nie rozumiem pewnych mechanizmów rządzących światem, dzięki którym ludzie postępują tak jak postępują. Jest niedziela, okolice obiadu. Byłymąż zabrał chłopaków na grilla. Chwała mu za to, pobyt na łonie natury nad jeziorem, trochę ruchu, zwłaszcza dla Filipa, bo po zmianie wkłucia cukier poszybował do 240, dla mnie mniej roboty- nie muszę nic gotować. Jest tylko jedno małe "ale"- forma w jakiej to się odbyło. Do niedawna i ja bym pojechała z nimi na tego grilla, wręcz byłabym namawiana. Dziś- po pierwsze nie zostałam w ogóle poinformowana, że takie coś jest w planach, po drugie totalne pominięcie milczeniem mojego ewentualnego udziału, po trzecie święte oburzenie- to już nie moge zabrać dzieci kiedy chcę?
   O samym pomyśle grilla wspomnieli mi wczoraj chłopcy po wycieczce rowerowej, ale było to na zasadzie luźnej uwagi- Mati powiedział, że dawno nie było żadnego grilla, a byłymąż że mogą zrobić tego grilla zamiast obiadu. I tyle się dowiedziałam od chłopaków. Byłymąż nie pofatygował się z informacją. I był dziś bardzo zaskoczony, że Kuba jest w pracy do 14, a po pracy ma własne plany. Poza tym gdyby nie ta mała wzmianka o grillu, to ja planowałam wyskoczyć z chłopakami nad jezioro i zjeść obiad w którejś z knajpek. Ale musiałam zrezygnować, skoro tak wyszło.
   Do niedawna nie było problemu ze wspólnym spędzaniem czasu, wyjazdami, itp. Wydawąło mi się, że cywilizowani ludzie, którzy postanowili się rozstać, ale mają wspólne dzieci, potrafią w kulturalny sposób spędzać razem czas. Absolutnie w tych relacjach nie było śladu chęci powrotu do czasów sprzed rozwodu, zwłaszcza z mojej strony. Nie miałam zamiaru wchodzić po raz drugi do tej samej rzeki, tym bardziej, że wiedziałam jakie mogą być tego konsekwencje. Nie po to odzyskałam spokój, żeby znowu w kółko rezygnować z siebie, swoich marzeń i dążeń, swojego sposobu na życie, robić wszystko, na granicy poświęcania,  dla tej drugiej osoby i nie dostawać nic w zamian. Nie, nie i jeszcze raz nie. Ale chwilowe spędzenie czasu razem z dziećmi- dlaczego nie? Dla nich to było dość ważne. A tu nagła zmiana. I nie wiem na ile dzieci mają świadomość, komu to zawdzięczają. Bo niestety jest to nowa dziewczyna tatusia. Żeby było śmieszniej- nie pierwsza po rozwodzie, ale poprzednie były nieco bardziej tolerancyjne. A tu podobno bardzo poważny związek i takie szopki. No i smutno mi, bo przecież wcale mi ta dziewczyna nie przeszkadza, nie mam zamiaru wpychać się między nich, jak najbardziej życzę im szczęścia, oby wytrzymała z nim dłużej niż ja. O kurczę- właśnie sobie uświadomiłam, że może to jest wredne z mojej strony- życzę jej, żeby się z nim pomęczyła? A na serio- miałam nadzieję, że mimo rozwodu dzieci będą miały normalnych rodziców. Jak widać- nie da się.
   Ale żeby nie było tak smutno. Kiedy byłymąż przyszedł po chłopaków i nawet nie wspomniał, żebym jechała z nimi, to przy okazji zapytał, czy mam jakieś ciekawe książki, bo on by coś poczytał. Znaczy musi pokazać, że nie tylko gry komputerowe i filmy ze strzelankami go interesują. Książek papierowych mam sporo, ale cóż ja mogłabym mu polecić? Przede wszystkim to zdziwił się że mam trochę nowości- no mam, czasem dostaję, czasem kupuję, mimo  że czytam głównie e-booki. Z lekką złośliwością poleciłam mu Haruki Murakami "Mężczyźni bez kobiet"- przeurocze i mądre opowiadania. Ale pewnie go zanudzą. 

12 komentarzy:

  1. A ja myślę, że zdrowiej jest nie być zbyt blisko po rozwodzie. Szacunek, przyjaźń, wsparcie w razie konieczności jak najbardziej. Ale wspólne obiady u rodziny czy grilowanie już niekoniecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, choć w tym przypadku chwilami już sama nie wiem. Musze parę spraw jeszcze przeanalizować i przemyśleć.

      Usuń
  2. Za bliskie relacje po rozwodzie są co najmniej niezdrowe. Patrzę na taką sytuację w mojej dalszej rodzinie. Ciocia kilka dni po trudnym rozwodzie spędzała wigilię z byłym mężem, musiała się z nim dzielić opłatkiem bo nie miał dość godności by się wyprowadzić. Masakra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz rozwód był bardzo spokojny, ale to nie znaczy, że parę spraw mnie nie wkurza

      Usuń
  3. Cały wachlarz uczuć, a w samym centrum Ty. Sytuacja jest inna-moze warto się do niej dostosować i sprawdzić, czy nie będzie to z korzyścią także dla Ciebie.zadbaj o własne szczęście!
    Może poproś tylko byłego męża, by w miarę możliwości mówił o planach, byś w tym czasie mogła umówić się z kimś na kawę, na masaż, na trening- cokolwiek.
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A żebyś wiedziała, ile razy prosiłam o wcześniejsze informowanie! Jak grochem o ścianę...

      Usuń
  4. A może nowa dziewczyna też miała być na tym grillu? I wtedy chyba czułabyś się co najmniej niezręcznie. Może gdyby zbudowała jakąś tam relację z Twoimi chłopakami (nie muszą się kochać, niech się tolerują)- to wtedy łatwiej by było z nockami u Filipa? Poza tym nie napisałaś, czy na Litwie "nowa" tez była, czy byli sami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Litwie byli sami, dziewczyna obecnie jest na drugim końcu Polski. Relacja z chłopakami? Wątpię. Byłymąż izoluje ich od niej, a mnie się nie chce już rozmawiać na ten temat

      Usuń
  5. Dziewczyny mają rację, zadbaj o siebie, może już czas? Pan Narcyz wciąż Ci się plącze po życiorysie i właściwie to przeszkadza Ci rozpocząć nowe, własne, dla siebie. Niby dla dobra chłopców, ale... oni dorastają, więc ich stosunki też niedługo znajdą się na innej płaszczyźnie. Naprawdę pomyśl o sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się o siebie dbać, coraz lepiej mi to wychodzi.

      Usuń
  6. Kocham uporzadkowane zycie, zaplanowany tydzien, itd, wiec rozumiem, ze takie niezpodziewane decyzje nieco zaburzaja lad, ale.....z podarowanego wolnego popoludnia tez mozna sie cieszyc;
    odkryj w sobie spontanicznosc:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszyłam się w sumie. Zawsze coś tam do rozrywki znajdę

      Usuń