15.08.2019

Jeden zachód słońca mniej

Niestety, chyba ktoś na górze mnie nie lubi. Walizka spakowana, leży w bagażniku samochodu. Filip też leży- z temperaturą 39,5 i cukrem prawie 300. Ale poza tym czuje się zupełnie dobrze i mówi- poradzę sobie, możesz jechać. Poradzi, akurat. Jest tak słaby, że nawet w siadaniu trzeba mu pomóc. Wszystko rozumiem, wiem, że jutro już na pewno będzie lepiej, może i rzeczywiście nic by się nie stało, ale nie jestem w stanie pojechać. Nie dałabym rady spokojnie relaksować się, nawet wiedząc, że ktoś się nim zajmuje. Matka- kwoka i tyle. Nikt inny moim kurczęciem nie zajmie się tak dobrze jak ja.
Przesunęłam rezerwację. Nie tracę nadziei, że mi się jednak uda wyruszyć jutro. Nawet płakać mi się już nie chce, bo przecież i tak to nic nie zmieni. Smutna i zawiedziona oczywiście jestem, tak bardzo chciałam te kilka dni spędzić zupełnie inaczej. Nie wiem dlaczego tak wyszło, akurat w tym momencie. Za bardzo mi zależało chyba. I los postanowił spłatać figla, pokazać kto tu tak naprawdę rządzi. Wiem, że to żadna tragedia, że zdarzają się dużo gorsze rzeczy, więc nie ma co marudzić. Tylko dlaczego? Czym sobie zasłużyłam?
Zachód słońca sprzed 2 lat, z tego samego miejsca, w którym miałam być już dziś. Może będę jutro. To nic, to tylko jeden zachód słońca mniej...

4 komentarze:

  1. Podobno nic się nie dzieje bez przyczyny i Siła Wyższa z jakiegoś powodu tak zdecydowała. Zaopiekuj się dzieckiem, ja też sobie nie wyobrażam zostawienia chorego, nie miałabym ani minuty spokojnej i co to za odpoczynek by był. Pojedziesz chwile później i już. Buziaki i nie martw się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, Aniu, wiem. Tylko nie rozumiem dlaczego. A bardzo nie lubię nie rozumieć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Synowi zdrowia a Tobie usmiechu zycze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jedno i drugie życzenie spełniło się

      Usuń