2.10.2019

Powtórka z rozrywki

   Musiałam wziąć kilka głębokich, bardzo głębokich wdechów oraz mocno ugryźć się w język, żeby nie powiedzieć czegoś niepotrzebnego, czego potem mogłabym żałować. Narzeczona byłegomęża chyba postawiła sobie za punkt honoru uprzykrzyć mi życie, wyprowadzić z równowagi i rozwalić relacje dzieci z ojcem. Chyba- to moje wrażenie, z jej punktu widzenia podobno czuje się pomijana, lekceważona, a tak by chciała stać u boku swojego mężczyzny w najważniejszych chwilach jego życia. Oraz ma wrażenie, że w oczach rodziny nadal jesteśmy postrzegani jako para, a w oczach dzieci jako mamusia i tatuś. Staram się zrozumieć jaj argumenty i uczucia, ale chyba jestem zbyt ograniczona, bo nie potrafię.
    O co poszło? Mati skończył 18 lat.  Z tej okazji, podobnie jak kilka lat temu dla Kuby, organizujemy obiad dla rodziny. Moi rodzice i rodzeństwo z dziećmi, mama i brat byłegomęża i my. Oczywiście obiad w restauracji, nie mam zamiaru stać przy garach. Byłymąż zadeklarował, że znajdzie odpowiedni lokal, zrobił to, byliśmy uzgodnić menu i całą organizację, wszystko wydawało się dogadane. A dziś telefon- bo on ma znów problem. Nie przyjdzie na ten obiad. Narzeczona- nie wiem jak to określić- nie pozwala? mu, bo argumenty jak wyżej. Po prostu pięknie... Obecność byłegomęża nie jest mi do niczego potrzebna, w większości będzie moja rodzina, pomyślą sobie o nim odpowiednio, trudno, nie moja sprawa. Ale samopoczucie Mateusza- o tym to już nie raczyła pani pomyśleć. Nie przyjść na urodziny, ważne urodziny(!) własnego dziecka? A podobno byłymąż deklaruje, że kocha swoje dzieci... Serio?  W ten sposób wyraża tę miłość? Jakoś nie umiem tego pojąć. Podejrzewam, że teściowa będzie po raz kolejny bardzo zawstydzona takim zachowaniem byłegomęża, a ja prawdopodobnie po raz kolejny będę musiała zapewniać, że mi to po prostu zwisa. Bo ogólnie rzecz biorąc zwisa, ale nie mam ochoty pocieszać biednej teściowej, że ma takiego syna. Jej małpy, jej cyrk. Ale też nie zapomnę, jak musiałam ją pocieszać, kiedy Filip trafił do szpitala z cukrzycą. Wtedy to JA potrzebowałam wsparcia, a pocieszałam teściową, na którą zwaliło się kolejne nieszczęście- choroba wnuka, i czemu to los tak ciężko ją doświadcza...
  A wracając do narzeczonej. Z lekka już rozbawiona zaproponowałam byłemumężowi, że może jej powiedzieć, że ja mam SWOJĄ WŁASNĄ osobę, która stoi przy mnie w ważnych momentach życia i nie potrzebuję do tego byłegomęża. A nawet mogę sama przez telefon lub osobiście ją o tym zapewnić. Ale nie, on nie będzie kłamał. No więc, powiedziałam, że to absolutnie nie jest kłamstwo, tylko prawda, najprawdziwsza prawda. Aż widziałam, jak mu się oczka zaświeciły. I zaczął się dopytywać, a kto to, a skąd, a od kiedy. Ostudziłam jego zapędy- to moja sprawa i nie mam zamiaru się tłumaczyć ani informować. Ja nie dopytuję się o szczegóły jego związku i oczekuję tego samego. Ale jeśli narzeczona nie wierzy, to jej osobiście mogę pokazać nawet zdjęcie. Ot i biedny byłymąż zobaczył, że nie mam zamiaru opłakiwać naszego małżeństwa do końca życia. A co gorsza nawet mam zamiar sobie to życie jakoś ułożyć. I na 1000% nie mam zamiaru wracać do przeszłości i pakować się ponownie w związek z osobą, która mnie wielokrotnie zawiodła- co mu zresztą powiedziałam. Tak na marginesie- miło się życie układa póki co... Zastanawiam się, kiedy byłemumężowi ta ciekawość tak solidnie dopiecze i co wtedy zrobi. Na razie to żal mi Mateusza. Do tego, że mnie byłymąż zawodzi już się zdążyłam przyzwyczaić. Mati pewnie jak zwykle nie da po sobie poznać, że mu przykro, ale tak być nie powinno... A głównym bohaterem imprezy będzie nie Mati, a byłymąż i jego narzeczona. 

8 komentarzy:

  1. No i super ! Coś mi się wydaje, "że z tej maki chleba nie będzie".

    OdpowiedzUsuń
  2. Była kiedyś w TV taka sztuka "Związek otwarty". z Markiem Kondratem i Krystyną Jandą. CUDO!!! I z tej sztuki zapamiętałam jedno mądre zdanie. "Związek może być otwarty tylko z jednej strony, bo jak jest otwarty z obu- to się robi przeciąg". Mam wrażenie, że z Tobą i byłym to wypisz-wymaluj ta sytuacja ;) https://www.youtube.com/watch?v=r6c4ZRUgBmc
    kiepska jakość...
    Nie widzę powodu zapraszania narzeczonej, skoro Ty nie zapraszasz Swojej Osoby Towarzyszącej. A były znów okaże swoją niedojrzałość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuba skomentował "jakoś mnie to nie dziwi".
      A sztukę z przyjemnością obejrzę

      Usuń
  3. Powiem Ci że generalnie jestem w szoku jeśli chodzi o zachowanie tej baby. Sama mam partnera który ma syna ale nigdy nie przyszło mi do głowy mącić w ich relacjach. Ba, nawet dbam o nie z wyjątkową dbałością. Bo to jest jego dziecko. Po prostu. A ta baba jest po prostu głupia i też uważam że ten związek się rozpadnie...
    A tobie gratuluję że myślisz o sobie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez jestem lekko zdziwiona i nie rozumiem. Zdawałoby się w miarę inteligentna osoba, która chce mieć dobre relacje z dziećmi partnera, a sama sobie strzela w stopę. Po takich akcjach chłopcy nie będą w końcu chcieli mieć z nią żadnego kontaktu. Ale może właśnie o to jej chodzi?

      Usuń
  4. Jestes odpowiedzialna tylko za swoje wybory! Reszta, niech ponosi konsekwencje wlasnych!
    Dobrego!

    OdpowiedzUsuń