25.11.2019

Dzień bez telefonu

  Niechcący to wyszło. Rano było trochę pośpiechu i Filip poszedł do szkoły bez telefonu. Niby nie tragedia, ale telefon to jednocześnie odbiornik monitoringu glikemii. W związku z tym po pierwsze nie miałam podglądu na poziom cukru przez długie 7 godzin. Po drugie w razie awarii nie miałam kontaktu z Filipem, a on ze mną. Po trzecie nie miał przeliczonych kanapek, bo to mu ostatnio wysyłam na sms-a. Po czwarte zastanawiałam się czy ma glukometr, paski i igły do nakłuwacza w plecaku, bo zdarza mu się zapomnieć.
  Przez chwilę się lekko zestresowałam, potem minimalnie wkurzyłam na beztroskę Filipa, a ostatecznie stwierdziłam- trudno, musi sobie poradzić. Jest w szkole pielęgniarka, ma w razie czego glukometr. Jest w szkole Mateusz, może Filip domyśli się, żeby poszukać brata, a jeśli nie to może się udać do wychowawczyni lub sekretariatu. Wyliczenia insuliny przesłałam do Mateusza z prośbą, żeby przekazał Filipowi. A z brakiem podglądu musiałam sobie niestety poradzić. Gdyby nie ta moja ręka, to pewnie popędziłabym do szkoły, żeby podrzucić mu telefon, ale uświadomiłam sobie, że to jednak nadopiekuńczość z mojej strony, a Filip jeszcze nieraz będzie w znacznie gorszych sytuacjach i będzie musiał sobie radzić. Oczywiście lekki niepokój mnie dręczył, ale starałam się być dzielna. Tym bardziej, że ostatnia doba- cukier był cudownie w zakresie, aż trudno uwierzyć po ostatnich szaleństwach. Była nadzieja, że tak się utrzyma.
  I miałam rację, że zaufałam rozsądkowi- swojemu i Filipa. Nie było źle, poza tym, że wpadł do domu z hipoglikemią 45, ale takie coś bywa i wtedy, kiedy ma telefon. Zapytałam jak sobie radził przez cały dzień- wzruszył ramionami i stwierdził- tak jak wcześniej, kiedy nie było podglądu. I tak jak większość ludzi, którzy tego podglądu w ogóle nie mają. Dumna jestem z mojego dziecka, osiągnął kolejny poziom samodzielności... Można żyć bez telefonu. Nie jest to komfortowe, ale jednak da się. 
   Chciałabym móc pozbyć się tego nawyku ciągłej inwigilacji, ale jednak niepokój o Filipa jest silniejszy. Bo oczywiście w sytuacji ekstremalnej zepnie się i zadba o siebie, a jednocześnie w drobiazgach potrafi zrobić takie głupoty, że aż zęby bolą (od zgrzytania ze złości).

2 komentarze:

  1. Tak, łatwiej gdy dziecko zdrowe, ale w takim wypadku zawsze niepokój z tyłu głowy jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niepokój jest i będzie, ale muszę nauczyć się z nim żyć i nie poddawać jego wpływowi

      Usuń