26.01.2020

Ciepło i słodko

  Weekend mija spokojnie, miło i w końcu ciepło. Wystarczy mieć się do kogo przytulić, a od razu jest inaczej. Przez te kilka lat samotności (a wcześniej również bez cieplejszych uczuć) zupełnie zapomniałam jakie to miłe. Jak się okazuje- jestem bardzo spragniona miłego dotyku, ciepłych słów, troskliwych gestów. I aż się boję, jak zwykle nie wiadomo dlaczego i na zapas, że to wszystko może okazać się tylko złudzeniem, moim wyobrażeniem, projekcją moich pragnień, a nie rzeczywistością. Do ideału oczywiście daleko, ale i ja ideałem nie jestem. A tak niewiele mi do szczęścia wystarczy. Fakt, sytuacja jest nieco nietypowa, moja niepełnosprawność sporo rzeczy ogranicza. Odległość też robi swoje. Mimo to- jest się z czego cieszyć. I po cichu można prosić los o jeszcze więcej. Tylko czy ten los lubi mnie na tyle, żeby spełnić te prośby? Kto wie?
  Chłopcy jakoś zaakceptowali fakt, że tatuś jest daleko. Tak jak przypuszczałam- z zapowiedzi, że byłymąż będzie przyjeżdżał co 2 tygodnie nic nie wyszło. Za moment będzie miesiąc jak się nie pojawia, od czasu do czasu dzwoni do chłopaków, ze mną się nie kontaktuje, w zasadzie to i nie ma przecież po co. Chłopcy są na tyle duzi, że sami mu wszystko opowiedzą. Albo i nie, bo trzeba wiedzieć jakie zadawać pytania, żeby się czegokolwiek od nich dowiedzieć, a byłymąż nigdy jakoś nie umiał pytać. Rozmawiałam z Filipem na temat czy nie tęskni za tatą. Młody stwierdził, że faktycznie dawno go nie widział i miło byłoby się spotkać. Ale rozumie, że tata jest daleko, ma swoje sprawy i nie chce wymuszać spotkania. Smutno mi się zrobiło...Dziecko mądre, rozsądne, ale jednak potrzebuje czasem męskiego wsparcia. Bo mama to jest od nakazów, zakazów, trzymania rygoru, pilnowania porządku. Z ojcem jest inaczej, mogę się wściekać na jego niefrasobliwość, luźne podejście do zasad, ale chłopcy mimo wszystko potrzebują tego czasu spędzonego w jego towarzystwie. A byłymąż tak po prostu z tego zrezygnował. I nie wiem- z własnej woli, czy też ta jego narzeczona tak go ustawiła. Bo przed wyjazdem deklarował zupełnie inaczej.
  A na deser dostałam dziś od sąsiadki pyszne ciasto. Nie całkiem bezinteresowny ten gest, ale ciasto smaczne. Szkoda tylko, że pogoda taka niezimowa, koniec stycznia, a wygląda na późną jesień lub wczesną wiosnę. Z domu się nie chce wychodzić, pada deszcz, słońca tyle co nic. Szaro i ponuro. W Zakopanem skoki narciarskie, ja oglądam je jak zwykle w domowym zaciszu, przy szydełku, ciepłej herbatce i pod kocem. Wielka radość z sukcesu naszych skoczków- na zakończenie tego słodkiego weekendu.

5 komentarzy:

  1. Jutro zrobię szarlotkę. Zainspirowałaś mnie. Cieszę się, że u ciebie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smacznego. Raz lepiej, raz gorzej, ale ogólnie na plusie

      Usuń
  2. Takie potrzeby dzieci lub raczej skutki ich niezaspokojenia obserwujemy w szkole, niestety...
    U Ciebie słodko i ciepło, a u mnie dla odmiany - fachowiec przysłał sms-a, że dziś nie da rady zacząć remontu, a mąż zaległ z jelitówką, taki to początek ferii :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje dzieci już nie takie małe, ale jednak potrzebują czasem męskiego autorytetu
      U nas ferie na półmetku, a zima taka niezimowa...

      Usuń
  3. Każdy ciepły gest,każde przytulenie, każde miłe słowo jest nam bardzo potrzebne. Życzę Ci ich jak najwięcej.

    OdpowiedzUsuń