21.01.2020

Tortury


Chwilami czuje się jak na średniowiecznych torturachTorture_chamber_in_Prague_CastleNa szczęście zawsze mogę powiedzieć "dość". Niestety nie wszystko daje radę znieść, nawet mimo zaciskania zębów i świadomości, że to dla mojego dobra i w celu naprawy mojego nadgarstka. Czasem po prostu się nie da. O ile zginanie nadgarstka, ruchy okrężne, rotacja- jakoś przecierpię, to ćwiczeń IV i V palca w ostatnim czasie po prostu nie mogę przetrwać. W dużym stopniu winny jest też uszkodzony nerw łokciowy, pozostałe palce dają się ćwiczyć, boli, ale do wytrzymania. Trochę się tym martwię, bo chciałabym wrócić do maksymalnej sprawności. I zła jestem na siebie, że moje ciało mnie nie słucha... Rehabilitant wie co robi, choć ostatnio teściowa stwierdziła, że po ćwiczeniach z nim rozbolało ja ramię tak, że sobie coś pouszkadzała. Tyle tylko, że nie pamięta, jak bolało przed ćwiczeniami i że nie zrealizowała całego cyklu rehabilitacji. 
Pojutrze idę na wizytę do lekarza w celu oceny postępów i wtedy okaże się co robić dalej. Czuję się nieco zmęczona, bo od ponad tygodnia jestem poza domem od 8 do 18- praca, w międzyczasie rehabilitacja, w ciągłym pośpiechu. Wieczór w domu to też tylko chwila, przygotować coś wstępnie na obiad na kolejny dzień, ogarnąć jakieś najniezbędniejsze zakupy, pranie, wydać dyspozycje chłopakom i już pora spać. A w nocy też bywa różnie, choć ostatnio pod względem cukrowym narzekać nie mogę- tfu! tfu! żeby nie zauroczyć. Czytać nie mam siły i czasu. Dni przelatują z szybkością błyskawicy. Już nie chce mi się myśleć o wielu zaległościach, które w ten sposób nawarstwiają się, ale odkładam to wszystko, co nie jest rzeczywiście niezbędne na czas nieokreślony. Nie dam rady samodzielnie tego zorganizować. Trudno, najwyżej coś tam stracę.
Weekendy też miałam ostatnio towarzysko zajęte, z odpoczynkiem fizycznym niewiele miały wspólnego, najbliższy weekend chyba będzie spokojniejszy, ale nie wątpię, że jakieś zajęcie zastępcze się znajdzie. Jak ja bym chciała wreszcie zrobić wszystko co mam do zrobienia, pozałatwiać wszystkie pilne sprawy, przespać całą noc i w końcu nic nie musieć. Marzenie ściętej głowy... Ściętej bez tortur, tylko tak sobie.

8 komentarzy:

  1. Życzę Ci spełnienia Twego "chcenia", ale w całości to jest niemożliwe, nigdy niestety :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sobie życzę i niestety mam świadomość jak nierealne to jest

      Usuń
  2. Jak rehabilitacja da efekty i nastąpi jej koniec, to od razu Ci ulży. A teraz łap dla siebie każdą wolną chwilę dla złapania oddechu. Będzie dobrze. Maria.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do pełnego efektu rehabilitacji to jeszcze bardzo daleko, ale i tak znacznie bliżej niż na początku. A człowiek niecierpliwy i chciałby już

      Usuń
  3. Jeśli lekarz pochwali postępy, to wzrośnie motywacja, a skoro czas szybko leci, to nie zauważysz, a będzie wiosna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzi eto wiosna już prawie jest. A postępy- jak najbardziej

      Usuń
  4. Mnie też szybko leci czas, aż za szybko. Ciągle brak mi czasu. Jak czytam i pisze to kosztem nocy. Takie życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż dziwne, że ten czas tak szybko ucieka. W znacznie wcześniejszej młodości tak nie było. Zarwane noce były zawsze, właśnie głównie przez czytanie

      Usuń