23.06.2020

Definitywny koniec

Zbliża się koniec roku szkolnego i wiele spraw należy zamknąć, Naukowo udało się nie najgorzej, i u Mateusza, i u Filipa, mimo wielu problemów i zawirowań. Pozostała jeszcze kwestia tańców. Od niedawna treningi zostały wznowione, nawet pojawiła się szansa na wakacyjny obóz. Póki co na razie nie ma w planach turniejów, ale nam to nie przeszkadzało, bo czekaliśmy na poszerzanie fraka. Niespodziewanie okazało się, że partnerka Mateusza rezygnuje z tańczenia, ponieważ zmienia szkołę i przeprowadza się do innego miasta. Cóż, takie jest życie, siła wyższa i tyle.  W związku z tym należało się ładnie pożegnać. W  zwyczaju klubu jest podziękowanie trenerom, ostatni wspólny taniec, przemówienia i mnóstwo przytulania (tancerze, jak zauważyłam, bardzo lubią przytulanie, na przykład na treningach na powitanie i pożegnanie zawsze są uściski). Razem z mamą partnerki zakupiłyśmy kwiaty, słodki upominek i wieczorem wybraliśmy się na ostatni trening. Oczy się lekko zaszkliły- Mati tańczył od 6 roku życia czyli 12 lat, spory kawałek życia, mnóstwo wspomnień, wylanego potu, wysiłku... Wiele przejechanych kilometrów w drodze na turnieje, trochę sukcesów, trochę gorzkich doświadczeń, ale było warto. Trenerzy podziękowali również nam- rodzicom za całokształt i za zaangażowanie, bo bez nas dzieci nie miałyby możliwości rozwoju. Na pamiątkę zostanie kilkadziesiąt pucharów (kurczę, co z nimi wszystkimi mam zrobić? To sporo kilogramów), medale, nagrane filmy, zdjęcia. Kilka razy wcześniej też omal nie dochodziło do zakończenia kariery, ale tym razem to już ostatecznie. W przyszłym roku matura, więc i mniej czasu na treningi, trzeba by szukać nowej partnerki, a w obecnej sytuacji mało prawdopodobne, żeby się kogoś z podobnym poziomem umiejętności znalazło. Więc koniec. Kilka innych par również kończy swoje kariery, zdali maturę, wyjeżdżają na studia.  W klubie zostanie sam drobiazg, dzieciaki dopiero zaczynające zdobywanie kolejnych klas sportowych i kilka par z wyższymi kategoriami. 

Mnie też będzie brakowało emocji tanecznych. Oczywiście na najbliższy turniej w naszym mieście zamierzam się wybrać. Ech, czemu to życie tak szybko płynie? W sumie teraz jestem w naprawdę fajnym momencie- w miarę wszystko ustabilizowane, praca, rodzina, trochę wolnego czasu, sporo pozytywnych emocji, wystarczająco dużo spokoju doprawionego czasem maleńkimi niespodziankami, żeby nie było za nudno. Zdrowie dopisuje na poziomie zadowalającym. Nie mogłoby tak zostać na dłużej? Byłabym wdzięczna, gdyby tak się dało

2 komentarze:

  1. Jakie optymistyczne zakończenie! Trzymam kciuki, by tak zostało na dłużej!@

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dziwi, że lubią się przytulać, sam taniec jest zabarwiony emocjami.
    Oby nowy okres przyniósł nowe doświadczenia taneczne i nie tylko.
    Zdrowie najcenniejsze, niechaj więc cieszy:-)

    OdpowiedzUsuń