Pięknie było. Księżyc jak smakowity cienki rogalik na niebie- niedawno był nów. Słońce malowało na niebie kolory od żółtego przez pomarańcz i róż po głęboki fiolet. Komary oczywiście próbowały zjeść mnie żywcem. Ptaki darły się jak opętane, ćwierkały, świergotały, kwiliły, gruchały, szczebiotały. Zapach wody, kwitnących jaśminów, skoszonej trawy.otumaniał jak najlepszy narkotyk. Oprócz mnie po bulwarach przemykali inni rowerzyści, biegacze, spacerowicze z pieskami, na ławeczkach siedziały pary jednopłciowe i mieszane, czasem nawet więcej niż pary. Wszystkie odcienie zieleni, do tego kolorowe kwiaty- nie ma takich farb, żeby namalować świat tak pięknie jak to robi natura.
Tak, jest pięknie. Aż dziwne, że mam w sobie tyle spokoju, akceptacji, czasu na cieszenie się życiem. Tylko czekać na jakąś katastrofę, bo przecież nie może być dobrze cały czas. Choć w zasadzie jest kilka spraw niezmiernie wkurzających, ale to tylko drobne epizody, staram się o nich nie myśleć, a jeśli już muszę, to raczej patrzę z ironią i dystansem. Nic nie ma prawa zepsuć mi przyjemności życia. Przymierzam się do opisania tych epizodów, ale trochę się nazbierało i jeszcze chwilę musi poleżeć, żeby ten dystans był odpowiednio odległy.
Ja właśnie czekam na takie spacery, bo na razie wracam tak padnięta z pracy, do tego fronty burzowe...
OdpowiedzUsuńUdanych spacerów pieszo-rowerowych!
Dziękuję, po taki spacerze jest błogo... Aż chce się żyć
Usuń