Przez pół dnia padał deszcz, z pracy wróciłam zmęczona, po pracy kolejne domowe zajęcia, a kiedy nadszedł już czas relaksu, na szczęście pogoda poprawiła się na tyle, że zamiast planowanego spaceru, udało mi się pójść na rower. Dziś przejechałam prawie 10 km, trasę , którą zazwyczaj biega Filip. Ja do biegania na razie jakoś się nie nadaję, nadal wolę jeździć rowerem. Póki co kondycja marna, ale powolutku mam nadzieje, że się poprawi. I że nie przydarzą mi się kolejne niespodzianki przy zsiadaniu z roweru. Za to widoki są takie, że nieustannie się zachwycam. Az nie mogę uwierzyć czasem, że trafiło mi się takie piękne miejsce do mieszkania
3.06.2020
Światowy Dzień Roweru
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bieganie to nie mój sport, prędzej długie marsze i rower, ale w tym roku jeszcze śpi w piwnicy...
OdpowiedzUsuńJa z bieganiem też niekoniecznie, ale rower to nawet na dalsze trasy
UsuńPiękne miejsce, naprawdę wokół siebie masz ślicznie. Bieganie u mnie też odpada, nigdy nie lubiłam, natomiast na rowerze uwielbiałam swego czasu jeździć. Miłego weekendu, Aguniu, życzę :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, weekend był wspaniały
UsuńPodziwiam i zazdroszczę aktywności.
OdpowiedzUsuńNie mogę się zmobilizować, fotelowiec pospolity jestem i leń :(
Widoki też mam cudne, bo w mojej miejscowości jest ogród dendrologiczny...ech...
Serdeczności moc ślę :)
Lenistwo trwało u mnie przez całą zimę i wczesną wiosnę, z nastaniem lepszej pogody od razu więcej się chce. Ogród dendrologiczny- mmmmm, chciałabym kiedyś zobaczyć
Usuń