20.01.2021
Izolacja
Dzień trzeci. Tak sobie odliczam i zastanawiam się, co mnie jeszcze czeka. Na razie jest constans. Czyli nie lepiej, ale i nie gorzej. Nie gorączkuję specjalnie, ot do 37,5 stopni, czasem jakieś delikatne dreszcze czy ból pleców. Kaszel do wytrzymania, nos- uczucie jakby był zatkany, ale oddycham swobodnie, trochę coś przeszkadza w gardle. I tyle. Nawet większej zadyszki nie mam. Aż się boję, że jak już łupnie, to się nie pozbieram. Chłopaki póki co też zdrowi. Najbardziej przeżywa moje chorowanie teściowa, dzwoni codziennie, udziela dobrych rad z punktu widzenia osoby, która już przechorowała i bardzo rozpacza, że nie może nam w żaden sposób pomóc. Na szczęście póki co pomocy nie wymagamy. A tak naprawdę to nie za bardzo mi się chce robić cokolwiek, wystarczy, że trochę popracuję, zrobię jakiś obiad i reszta czasu to jest leżenie i odpoczywania. Ani czytanie, ani oglądanie za bardzo nie wychodzi. Moje koty chyba wyczuwają chorobę, w ostatnich dniach obie przebywają w moim pokoju, przynajmniej jedna z nich śpi ze mną, a zazwyczaj wolały chłopaków. Kochane koteczki...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dużo zdrowia Ci życzę. Marysia.
OdpowiedzUsuńDziękuję i Tobie również zdrowia
UsuńOdpoczywaj. Nie pracuj. Jak masz siłę, to ugotuj jakiś gar zupy na 3 dni. U mnie narastało powoli, żadnego "łupnięcia" nie odczułam. A koty to jednak bardzo mądre zwierzaki :)
OdpowiedzUsuńOdpoczywam, pracuję tylko na pół gwizdka, niestety trochę muszę, póki dam radę. Ale pracuję z głową i bez napinki
UsuńZnowu zdechło, po raz drugi! Aga, cieszę się, że wpadłaś odwiedzić Szczawnicę :) Trzymam kciuki za lekki przebieg i szybkie wyzdrowienie. Buziaki!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Szczawnica to miłe wspomnienia, często wracam do zdjęć z wakacji
Usuń