31.01.2021

Kaszel

 Od wielu lat na początku grudnia zaczynał mi się kaszel i trwał mniej więcej do lutego. Tyle tylko, że nie był to zwykły kaszel, a taki mocno uciążliwy, nie do opanowania i nie leczenia. Mimo całej swojej wiedzy nie udawało mi się go niczym złagodzić- nie działały leki rozrzedzające wydzielinę, wykrztuśne, przeciwkaszlowe na bazie kodeiny ani inne, żadne syropki nowoczesne, tradycyjne, ziołowe, homeopatyczne, . Początkowo nieco ulgi przynosiły leki na astmę, w kombinacji tabletki plus wziewne, ale zazwyczaj to była chwilowa poprawa. Z  możliwych dostępnych leków przetestowałam wszystkie- i nic. Jedynie doustnych sterydów nie próbowałam, ale wydaje mi się, że to byłoby strzelanie z armaty do wróbla. Oczywiście wielokrotnie wykonywałam różne badania, żeby dojść skąd ten kaszel. Dwa lata temu (ostatni kaszlowy sezon) zrobiłam RTG i USG płuc, badania krwi na wszystko co możliwe łącznie z mycoplazmą i krztuścem- oczywiście były jak najbardziej w porządku. Próbowałam winić jakość powietrza i smog- nie do końca dało się skorelować objawy z warunkami atmosferycznymi. Usłyszałam mnóstwo dobrych rad, do większości próbowałam się zastosować, nawet jeśli nie byłam do końca przekonana. Najciekawszą radą było, żebym poszła do lekarza, co również uczyniłam. I też nic.  W desperacji nawet dwa razy po tygodniu siedziałam w domu w okresie największego nasilenia kaszlu.

O tym jak dokuczliwy bywał ten kaszel niech świadczą dwa zdarzenia- rozmawiałam z siostrą, łapiąc oddech miedzy napadami kaszlu, na co stwierdziła, że gdyby siedziała pod drzwiami gabinetu i coś takiego usłyszała, to nie poszłaby do takiego lekarza. Albo przychodzi pacjent i twierdzi, że ma taki straszny, okropny kaszel, taki nie dający żyć. Wizyta trwa 10-15 minut i pacjent nie kaszle ani razu, a ja bez przerwy. To były czasy, kiedy mogłam iść do pracy umierająca, z temperaturą i nikogo to nie wzruszało. Wręcz bywały pretensje- skoro już jestem w pracy, to nikogo nie obchodziło jak się czuję, mam pracować i tyle (żeby nie było- robiłam niezbędne minimum, a nie chciałam zrobić więcej niż dałam radę, to tak gwoli usprawiedliwienia się). Kiedyś siedziałam z Mateuszem w kolejce do alergologa na odczulanie, tak ze dwie godziny i koncertując na całą poczekalnię, Sympatyczny pan doktor alergolog, kiedy już weszliśmy do gabinetu, wyraził zdziwienie, że to ja, bo był przekonany, że to jeden z jego pacjentów z ciężką astmą. I zatroszczył się o stan moich zwieraczy, bo taki kaszel nie jest dla nich korzystny (wiem doskonale, niestety doświadczam).

Poprzedni sezon 2019/2020 był wyjątkowy. Początek grudnia przesiedziałam w domu po złamaniu ręki, więc bez kontaktu z potencjalnymi źródłami zakażenia. Do tego łykałam duże dawki witaminy D, co podobno też ma wpływ na odporność. przetrwałam tamten sezon bez najmniejszego przeziębienia i kaszlu. W tym sezonie było podobnie. Kontakt z pacjentami w zabezpieczeniach, maseczka niemal przyrośnięta do twarzy, witamina D nadal w dużych dawkach, bo w badaniach nie osiągnęłam nawet minimum mimo solidnej suplementacji. I było dobrze, dopóki nie dopadł mnie koronawirus. Początkowo kaszlu prawie nie było, niestety potem się zaczął pojawiać i w tej chwili są momenty, że dusi niemożebnie. Nie jest to jeszcze to, co bywało w najgorszych latach, ale nie jest idealnie. Zastanawiam się, jak to będzie, kiedy wrócę do pracy. Teraz osoba kaszląca jest niestety poddawana ostracyzmowi, bo kojarzy się to tylko z jednym. A ja doskonale wiem, że ten kaszel będzie trwał co najmniej 6 tygodni. Bo tyle zazwyczaj trwa nadreaktywność oskrzeli po infekcji, a to właśnie moja przypadłość. No ale siedzieć w domu przez 6 tygodni?

2 komentarze:

  1. Twój wpis przeczytałam z dużym zainteresowaniem. Znajoma starsza pani po przyjeździe ze Stanów Zjednoczonych, gdzie pracowała jako pomoc u lekarza, podała nam sposób na katar. Trzeba nalać na łyżeczkę kilka kropli miętowych, podpalić je i gdy płomień zniknie, trzeba wdychać nosem zapach. U mnie na katar raz pomaga, a raz nie. Chcesz, to spróbuj z kaszlem. Mam nadzieję, że ten sposób nie szkodzi. A nuż pomoże? Maria.
    Gdybyś jednak uznała, że to nie jest dobry sposób z jakichś medycznych względów, to napisz, żebym nie wywołała jakiejś biedy dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, znam ten sposób z kroplami, w przeszłości czasem stosowałam, teraz już mi się nie chce, są inne, wygodniejsze. Ale nie wydaje mi się, żeby takie coś mogło zaszkodzić

      Usuń