18.01.2021

Na plus

 
Jednak nie udało mi się uniknąć zachorowania. Dziś miało być szczepienie- chyba mój organizm bardzo nie ma na nie ochoty i postanowił to dobitnie pokazać. Do tego brak dostaw szczepionek na pierwszą dawkę- rewelacja!

W sumie to cały czas miałam nadzieję, że to jakiś mój wymysł, ale kiedy wczoraj wieczorem lekko poskoczyła mi temperatura i zaczęło łamać w kościach, postanowiłam odpowiedzialnie się przebadać. Mamy w przychodni szybkie testy kasetkowe (coś jak test ciążowy) na takie przypadki, jedyny problem- jeśli ten test wyjdzie ujemny, to trzeba potwierdzić wymazem. Mało kto ma ochotę na takie zabawy. Ja wolałam być pewna, bo po pierwsze do szczepienia mam być zdrowa, po drugie mam kontakt z pacjentami, więc wolałabym nie być nieświadomym źródłem zakażenia, po trzecie- lepiej wiedzieć w razie pogorszenia, że to jest właśnie to, bo robienie badań w kiepskim stanie nie jest przyjemne. A po czwarte przechorowanie zwalnia z kolejnej kwarantanny w razie kontaktu.

Szefowa zachwycona nie była, pacjenci pewnie też, tym bardziej, że miałam umówionych na ten tydzień sporo wizyt w przychodni. Dopóki dam radę to będę wspomagać kolegów teleporadami, uzupełnię trochę papierologii. Cóż, nie złapałam tego specjalnie. Pewne przypuszczenia od kogo mogłam się zarazić mam- na zasadzie akcji "#niekłammedyka"- jakoś nie wszyscy bywają odpowiedzialni. Mimo solidnych zabezpieczeń- maseczka cały czas, kiedy nie jestem sama, fartuch, przyłbica, rękawiczki, dezynfekcja, dystans, krótki czas wizyty, dokładny wywiad przed wizytą- tydzień temu badałam dziecko z podejrzeniem wyrostka. Objawy klasyczne, ale w szpitalu po zrobieniu testu wyszedł plus, za chwilę pochorowali się rodzice. Szkoda tylko, że przy wywiadzie nie pochwalili się, że właśnie wrócili z wyjazdu na ferie. Możliwe, że lekko straciłam czujność i przy rozbieraniu się gdzieś skaziłam. Innej możliwości nie widzę, chyba że Mati przyniósł, ale to byłoby zbyt wcześnie- objawy od razu następnego dnia? Mało prawdopodobne. Tym bardziej, że chłopaki zdrowi póki co.

Na dziś to jeszcze tak naprawdę nic mi nie jest. Kaszel sporadyczny, węch mam (korzystam póki mogę pić kawę z przyjemnością), temperatura w normie, nawet bóle mięśni ustąpiły, tylko w gardle cały czas coś przeszkadza. Ale to dopiero początek, trochę mam stracha, jak to będzie dalej. I kilka niewesołych myśli- trzeba by spisać w jednym miejscu dokładnie wszystkie instrukcje dla chłopaków- do tej pory rachunki, opłaty, terminy- sama się tym zajmowałam, ale trzeba być przygotowanym. Do tego Filip z jego cukrzycą- czuje się dobrze, dystans zachowujemy, ale w jednym mieszkaniu nie da się całkowicie uniknąć kontaktu z wirusem. Teściowa zaproponowała, że może oni by wzięli Filipa do siebie albo poszedłby do Kuby. Niewykonalne- jest przecież na kwarantannie, poza tym wolę go mieć na oku, bo jeśli coś się wydarzy w nocy, to nikt nie będzie umiał zaradzić- do tej pory nie garnęli się do nauki obsługi pompy, wymiany wkłuć czy liczenia wymienników. A poza tym- gdyby poszedł do Kuby to tym bardziej mógłby jeszcze ich zarazić. Teściowa dziś kończy izolację, szwagier za kilka dni, więc nie jestem już im tak bardzo potrzebna.

No i w ten sposób rozpoczęłam dwa tygodnie ferii- niby izolacja to 10 dni, ale dla pewności będę siedziała w domu do końca przyszłego tygodnia (o ile nic więcej się nie przyplącze) plus weekend. Ot, mi się trafiło...

8 komentarzy:

  1. No niestety, prawda jest taka, że lekarze stoją na pierwszej linii ognia. W mojej przechodni wielu z nich przeszło już covid.
    Ja mieszkam sama, więc mam spisane wszelkie instrukcje i wraz z ważnymi dokumentami przechowuję je w jednej teczce, ale zawczasu nikogo o niej nie informuję. Opatrzyłam ją specjalną naklejką i nie będzie trudno ją odnaleźć.
    Życzę lekkiego przebiegu choroby i ślę same dobre myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo liczę na ten "łagodny wymiar kary"

      Usuń
  2. Dużo, dużo zdrowia życzę Tobie i wszystkim Twoim Bliskim. Maria.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrówka ci życzę. Mam nadzieję, że przejdziesz lekko. Przykro mi, że do zaszczepienia nie dotrwała i mam nerwy na nieodpowiedzialnych pacjentów. Słyszałam, że ludzie nie mówią prawdy bo nie chcą iść na kwarantannę. Beznadziejni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, nie tylko pacjenci bywają nieodpowiedzialni. A kwarantanna jest wkurzająca- chłopcy będą o tydzień dłużej ode mnie.

      Usuń
  4. Aguniu, trzymam kciuki za lekki przebieg.
    Dziecko (Twój pacjent) wróciło z ferii zakażone i zaraz nauczyciele będą chorować, przez chaos i decyzje "od czapy".
    Dużo siły dla Ciebie i chłopaków, szybkiego powrotu do zdrowia.
    anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, staram się zdrowieć tak szybko jak się da i nie zarażać reszty.
      Chaos niestety jest od początki i czasem wydaje mi się, że jest to starannie zaplanowany chaos, który ma na celu całkowite ubezwłasnowolnienie ludzi

      Usuń