Niniejszym ogłaszam koniec pandemii, przynajmniej na razie. Po ponad roku odzyskałam swój gabinet. Od czasu rozpoczęcia pandemii trzeba było wydzielić jeden z gabinetów na izolatkę dla osób podejrzanych lub chorujących na COVID. To musiał być gabinet na uboczu, łatwy do wywietrzenia i dezynfekcji, a mój spełniał te kryteria. Dlatego też tułałam się po innych gabinetach, gdzie akurat było wolne. Musiałam zapamiętać hasła dostępowe do sześciu różnych komputerów- omal nie zapomniałam swojego własnego. A teraz ponieważ podejrzeń o COVID jest tyle co nic, gabinet stał pusty, więc poprosiłam o przywrócenie mojego miejsca pracy. Tym bardziej, że kiedy dziś po kilku dniach wolnych przyszłam do pracy okazało się, że wszystkie gabinety są akurat zajęte i nie mam jak pracować. Z pozwoleniem szefowej nasza sekretarka zainstalowała mi sprzęt i mogę normalnie pracować. Oczywiście zdarzają się jeszcze teleporady, część osób bardzo sobie chwali tę formę kontaktu. Za to praca przez kilka godzin bez przerwy w maseczce i z nieustanną dezynfekcją jest szczerze mówiąc dość uciążliwa. Ale może i to uda mi się przetrwać, skoro tyle już za nami
14.06.2021
To już jest koniec
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cieszę się razem z Tobą z częściowego powrotu no normalności, czyli do swego pokoju :)
OdpowiedzUsuńZupełnie inny komfort pracy na własnym miejscu
UsuńTeraz nawet powrót na swoje krzesło potrafi cieszyć:) I dobrze, że wreszcie potrzebujący może normalnie pójść do lekarza.
OdpowiedzUsuńPotrzebujący zawsze mogli pójść do lekarza, przynajmniej u nas tak było. Teraz mam wysyp osób, które przychodzą "bo dawno mnie nie widzieli"
Usuń