9.06.2021

Tu na razie jest ściernisko

 W zasadzie ugór, zarośnięty niesamowicie.


Ale jeszcze trochę i będzie pięknie. No, może trochę więcej niż trochę, bo wymaga to wszystko mnóstwa pracy, ale  w końcu przecież będzie. Choć czasem przychodzi mi do głowy myśl, że gdyby tak podliczyć koszty pracy, narzędzi, materiałów i poświęconego czasu, zanim moja działka będzie się prezentowała tak jak sobie wymarzyłam, to możliwe, że znacznie taniej byłoby kupić taką w pełni zagospodarowaną na tip- top, tylko wejść i się relaksować. Tylko że taki pomysł to dopiero teraz mi przyszedł do głowy, poza tym ja nie lubię, żeby było łatwo, zawsze sobie trzeba pokomplikować nieco życia, żeby potem była większa satysfakcja.





No więc walczę- z pokrzywami i podagrycznikiem. Roślinka niewątpliwie urocza i pożyteczna, ale nie w ogródku. Wyplenić to jest wręcz cudem, odrasta jak ogon jaszczurki. Na dodatek działki położone są na terenie podmokłym, więc przy ostatnio panującej pogodzie jest tam po prostu błotniście. Już nie wspominam o hurtowych ilościach ślimaków o sporych rozmiarach, nic tylko zbierać. W zasadzie to nie miałam pojęcia od czego tak solidnie zacząć, bo wszystko wymaga pracy i to dużo. Podobno od ładnych kilku lat nic nie było robione. Na pierwszy ogień poszło opróżnienie domku z mnóstwa gratów, starych przesiąkniętych wilgocią- zrobione. Kolejna rzecz- przeoranie i w miarę możliwości wybranie zielska- jesteśmy w trakcie. Wynajęty pan z kosiarką, glebogryzarką i innymi narzędziami zrobił swoje.


Ja wyrywam zielsko tam, gdzie on nie był w stanie dotrzeć. Chłopaki porządkują co się da, przekopują i wykopują samosiejki drzewek, wybierają kamienie, rozwalają niepotrzebne rzeczy i naprawiają potrzebne, jak choćby przechylający się płotek, wycięli starą wyschniętą winorośl, jeszcze muszą poobcinać suche gałęzie kilku drzew owocowych. Są cztery wiekowe jabłonki, kwitły obficie, ale czy będą owocować- zobaczymy jesienią, poza tym mają mnóstwo suchych gałęzi, nie były przycinane chyba od wieków. Dwie wiśnie- też pięknie kwitły, ale są dość mocno przechylone za ogrodzenie, na alejkę. Cztery krzaczki porzeczek, nie wiem tylko jakich, ale zielonych owoców widać sporo. Do tego kilka dziwnych pokręconych drzew zapewne owocowych, ale jeszcze nie rozszyfrowanych, pewnie coś ze śliw. No i te nieszczęsne ogromne tuje, które też trzeba będzie doprowadzić do porządku. I chyba najważniejsze- doprowadzenie prądu, skrzynka na licznik jest na alejce, poprzedni właściciel nie zadbał o położenie kabli, więc będzie trochę zachodu. A na koniec odmalowanie domku, naprawienie okien, położenie nowej podłogi, ewentualnie jakieś meble ogrodowe.  W tym roku nie planuję raczej żadnych upraw, bo tego zielska jest za dużo, nic by nie urosło. Co prawda z kilku stron słyszałam już dobre rady, że należałoby całość potraktować Roundapem, poczekać 2 tygodnie i można zacząć gospodarować  Ale o ile dobrze się orientuję, to jest niesamowicie toksyczny środek, wiec nie odważę się tego użyć (w ramach anegdotki- a sąsiad na cmentarzu użył i nic złego się nie działo- no tak, na cmentarzu to już raczej zaszkodzić nikomu nie powinno). W ostateczności coś naturalnego lub ekologicznego, ale też wolałabym na przykład dopiero jesienią, żeby nie dopuścić do skażenia sąsiednich działek. Ach- i jeszcze zlikwidowanie oczka wodnego. zamulone, zarośnięte, okropne, wylęgarnia komarów, które niezmiernie lubią wysysać ze mnie krew i złośliwie śmieją się z prób odstraszania różnymi środkami. Podobno surmia czyli katalpa ma zdolność odstraszania komarów na 10-15 metrów- może warto byłoby się zainteresować- to drzewko jest niesamowicie dekoracyjne, pierwszy raz widziałam je w ubiegłym roku w parku w Sandomierzu i zakochałam się w jego oryginalnych długich strąkach.



Żeby udało mi się jakoś to wszystko ogarnąć potrzebna jest jeszcze odpowiednia pogoda czyli nieco mniej deszczu, nieco więcej słońca i ciut cieplej. Tak jak teraz. Na to konto wzięłam nawet kilka dni urlopu. Mimo ogromu pracy, niewątpliwie sporej ilości problemów- bardzo się cieszę, że mam tę działkę. Za około 10 lat będę mogła przejść na emeryturę, może będą wtedy i wnuki- jak znalazł miejsce na spędzanie wolnego czasu. Oczywiście doskonale wiem, że w dzisiejszej rzeczywistości nie ma co planować z takim wyprzedzeniem, ale chyba jestem niepoprawną optymistką, bo po prostu chce mi się i koniec.

7 komentarzy:

  1. Super! Zazdroszczę działki, bo uwielbiam ryć w ziemi. Niestety - mąż nie chce i to wszystko na temat... A katalpa jest piękna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój byłymąż też nie chciał. Ale ja powoli spełniam swoje marzenia, raz mniejsze, raz większe

      Usuń
  2. Wspaniale czyta się takie słowa pełne energii. Na pewno będzie pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to liczę. Może nie tak szybko jak bym chciała, ale będzie

      Usuń
  3. Hi hi, ja to nazywam drzewem kiełbasianym 😁 Rzeczywiście wygląda imponująco, widuję często na "psich spacerach". Działka Ci sprawi dużo przyjemności, pamiętam jak ja się cieszyłam, że mogę zacząć kopać, karczować, szaleć, a potem zbierać jabłka, które same rosły... Żal mi było działkę zostawić, ale trudno, nie można mieć wszystkiego. Miałam ją w najtrudniejszym okresie i w pewnym sensie ratowała mi życie, a jak już nie musiała - to sobie poszła... w inne ręce...
    Powodzenia!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Na razie jestem lekko obolała, ale endorfiny szaleją i czuję satysfakcję

      Usuń
  4. Krzyk związany z roundapem dotyczył zawartego w nim glifosatu, co do którego nie było jednolitego stanowiska, czy szkodzi czy nie. Teraz kupisz roundap bez glifosatu. W tym roku musiał zlikwidować stanowisko perzu na działce budowlanej i dał radę.

    OdpowiedzUsuń