Cola jest z nami od 12 lat. Nie jest to wiek bardzo zaawansowany jak dla kota, ale jednak można mówić, że jest już niemal staruszką. No i zaczynają się problemy ze zdrowiem.
Cola nigdy nie miała dobrego apetytu ( w przeciwieństwie do Cake, ta mogłaby jeść bez przerwy), ale była zdrowa, wesoła, więc nie martwiliśmy się tym. Od kilku miesięcy zaczęła jeść coraz mniej, schudła. Weterynarz zaproponował odrobaczenie. Oczywiście podanie kotu tabletki proste nie jest, było kilka podejść, czy lek zadziałał trudno powiedzieć, bo spryciara potrafiła wypluć resztki po kilku godzinach. Problemem z moimi koteczkami jest to, że są domowe, nie wychodzące i panicznie boją się wycieczek poza dom. Jest płacz, lament, histeria. Niestety, kiedy do poprzednich objawów dołączyły się biegunki, a potem dość intensywne wymioty i kicia zrobiła się nieco osowiała, uznałam, że nie ma na co czekać, teleporady tego nie załatwią. Wczoraj rano zapakowałam ją do transportera, płakałam razem, ale dotarliśmy do weterynarza. Dostała kroplówkę, zastrzyk, udało się- choć z trudem- pobrać krew. No i okazało się, że według badań jest zdrowa, co najważniejsze, nie jest to chłoniak, cukrzyca ani problem z nerkami. Tyle tylko, że nadal nie wiadomo co to może być. Trochę się martwię, bo widać, że coś jej dokucza. Dziś będzie kolejna wizyta, zobaczymy co powie pan doktor.
Ech, a za kilka dni mamy wyjechać na urlop. Kocice mają zostać pod dochodząca opieką do karmienia i sprzątania, ale jeśli Cola nadal będzie się źle czuła, to już sama nie wiem jak to rozwiązać.
Nie wiem co poradzić, skoro lekarz nie wie. Wyraźnie coś jej dokucza, bidusia śliczna. Może kolejna wizyta coś rozjaśni.
OdpowiedzUsuń